Do składu wędlin Teodora Krauzego przy ul. Zachodniej 22 w porze nocnej dostali się złodzieje, którzy skradli cały zapas szynek i wędlin. Jak później śledztwo ujawniło, kradzieży dokonał niejaki Bolesław Cyran zamieszkały przy ul. Strzeleckiej 7. Stanął on przed Sądem Grodzkim w Pabianicach, który skazał Cyrana na 6 miesięcy więzienia.

Z kolei sprzed chłodni przy Rzeźni Miejskiej jakiś złodziej skradł ćwiartkę mięsa wołowego na szkodę Nikodema Nochowicza, zamieszkałego przy ul. Bugaj 32. Nochowicz oblicza swą stratę na 50 złotych.

czerwiec 1936 roku, „Echo”

Po co ta kanalizacja?!

W związku z uchwalonym przez Radę Miejską Pabianic projektem budowy kanalizacji, niezadowoleni z takiego właściciele nieruchomości z panem Wendlerem i panem Szymanowiczem na czele rozpoczęli kampanię przeciwko kanalizacji. Właściciele nieruchomości obawiają się, że w razie rozpoczęcia budowy kanalizacji miasto niepotrzebnie się zadłuży, oni zaś zostaną obłożeni nowym podatkiem na rzecz budowy.

kwiecień 1936 roku, „Echo”

Jak zginęła kołdra Goldmana

Szukalska Helena, zatrudniona była w charakterze służącej u niejakiego Goldmana, zamieszkałego przy ul. Tuszyńskiej. Po kilku tygodniach pracy służąca niepostrzeżenie oddaliła się z domu swego chlebodawcy, zabierając ze sobą dość kosztowną kołdrę, będącą własnością Goldmana. Na skutek doniesienia w policji, służącą odnaleziono i postawiono przed sąd za kradzież. Sąd Grodzki skazał ją na 6 miesięcy więzienia z zawieszeniem wykonania wyroku na 3 lata.

czerwiec 1936 roku, „Echo”

Niedziela dniem świętym

Władze bezpieczeństwa publicznego pociągnęły do odpowiedzialności karnej właściciela zakładu fryzjerskiego w Pabianicach przy ulicy Tuszyńskiej 41 - Moszka Edechmana za zatrudnianie swych pracowników w dzień niedzielny.

Z kolei przemysłowcy pabianiccy: Presser, Praport i Starochorski, pociągnięci zostali do odpowiedzialności karnej za zatrudnianie robotników ponad 8 godzin dziennie, w tym w niedziele.

Piekarz Mojżesz Pacanowski, posiadający sklep z pieczywem przy ul. Kościuszki 11, nie uznał niedzieli jako święta i handlował w najlepsze jak każdego innego dnia. Lustrujący sklepy policjanci, sklep Pacanowskiego zamknęli, celem pociągnięcia winnego do odpowiedzialności karnej.

październik 1935 roku, „Republika”

Jak to komunista

Zawdzięczając czujno­ści policji politycznej, w lutym 1935 roku został zatrzymany u niejakiego Ignaczaka, mieszkaniec Pabianic Andrzej Koziróg, pseudo „Jędrek”. Jak się później okazało Koziróg jest okręgowym instruktorem partii komunistycznej na powiaty: łódzki, łaski, sieradzki i kaliski, dwukrotnie karanym za działalność wywrotową. Koziróg jeździł po miastach i miasteczkach całego okręgu, wydawał odezwy do robotników, próbował nawiązać kontakt z żołnierzami 29. pułku piechoty w Kaliszu.

W Pabianicach urządził loterię. Wziął od swego sekretarza rower wartości 70 zł, losów zrobił na sumę 200 zł, z czego 100 zł miało być dla partii, 30 zł na libację, a pozostałymi 70 zł miano zapłacić należność za rower. Sąd skazał Andrzeja Koziroga na 8 lat więzienia, darowując mu na mocy amnestii 2 lata i 10 miesięcy.

maj 1935 roku, „Echo”

Wyniuchali gotówkę

W porze nocnej do mieszkania Włodarczyków zamieszkałych w Pabianicach przy ul. Leśnej 35 pod laskiem staromiejskim wtargnęło 3 zamaskowanych bandytów, którzy pod groźbą rewolwerów zażądali wydania pieniędzy. Bandyci widocznie byli dobrze poinformowani o stosunkach panujących w rodzinie Włodarczyków, bowiem ci ostatni niedawno sprzedali plac w śródmieściu, otrzymując z tego tytułu większą sumę pieniędzy.

Bandyci związali sznurami Jana Włodarczyka i zamknęli go w piwnicy. Następnie kilkuletniego chłopczyka - syna wymienionego, przykryli pierzyną, przywiązując mu nogę do nogi łóżka. Żonę Włodarczyka sterroryzowali zaś w ten sposób, że jeden z nich przyłożył kobiecie do gardła nóż. Bandyci splądrowali całe mieszkanie, zabierając 170 zł w gotówce, zegarek niklowy, 2 obrączki złote oraz 5 rubli rosyjskich w złocie. Po ograbieniu mieszkania bandyci uciekli w nieznanym kierunku. Na szczęście Włodarczykowie otrzymane ze sprzedaży placu pieniądze użyli na kupno domu i większej sumy pieniędzy w mieszkaniu nie posiadali. Policja wszczęła energiczny pościg za bandytami.

marzec 1936 roku, „Orędownik”

Oj, Lewandowski, Lewandowski!

Od dłuższego już czasu zdarzały się na tutejszym targowisku kradzieże nabiału z wozów wieśniaków okolicznych, przyjeżdżają­cych na targ z własnymi produktami. Wzmocnione zostały posterunki policyjne w okolicy targowiska. Po pewnym czasie udało się przytrzymać niejakiego Stefana Lewandowskiego, bez stałego miejsca zamieszkania, który ustawicznie kręcił się koło wozów wieśniaczych, najwidoczniej z zamiarem kradzieży masła, sera i jaj.

Przytrzymanego osobnika skonfrontowano z poszkodowanymi wieśniakami, którzy stwierdzili, że ilekroć zginęło im cośkolwiek z wozu, zawsze widzieli kręcącego się w pobliżu Lewandowskiego. Wobec tego policja złodzieja aresztowała i stawiła przed sąd. Sąd Grodzki w Pabianicach skazał Stefana Lewandowskiego, jako notorycznego „nabielarza”, na 10  miesięcy więzienia.

luty 1934 roku, „Echo”

Rybacy na koń!

W Pabianicach od dłuższego już czasu istnieje Związek Rybacki, który obecnie, jak rok rocznie o tej porze otwiera sezon swej działalności. W nadchodzącą niedzielę Związek Rybacki organizuje pierwszą w tym loku wycieczkę dla członków i zaproszonych gości do osady młyńskiej Depcika pod Pabianicami. Zbiórka uczestników jest uzgodniona na Nowym Rynku przy ul. Kilińskiego o godzinie 5 rano, skąd nastąpi wyjazd końmi. Podczas wycieczki odbędzie się konkurs łowienia ryb na wędkę.

maj 1936 roku, „Echo”

Biegiem za portkami

Do krawca Joaba, zamieszkałego przy placu Generała Dąbrowskiego 8, zgłosił się niejaki Saktura pod pozorem kupna spodni, zmylił czujność krawca i ukradł jedną parę spodni. Kradzież rychło zauważył poszkodowany i puścił się w pogoń za uciekającym złodziejem. Gonitwie tej przyglądało się sporo przechodniów, spośród których kilku przyłączyło się do pogoni. W pewnym momencie na ul. Garncarskiej uciekający porzucił ukradzione spodnie i sam zginął z oczu goniących go. Policja odszukała jednak amatora tanich spodni i osadziła go w areszcie.

kwiecień 1934 roku, „Echo”

Kierunek Hiszpania

Młodzi pabianiczanie uciekają do Hiszpanii, aby bronić republiki. W pierwszej kolejności wyruszyli działacze Komunistycznej Partii Polski, ale żądza  przygód  stała się udziałem także nastolatków. Józef Dobicki, lat 12 (ul. Zamkowa 6) oraz kolega jego Erwin Szulc, lat 13 (ul. Pułaskiego 7) uciekli z domu w nieznanym kierunku. Jak twierdzą ich koledzy, obaj od dawna nosili się z zamiarem dotarcia do Hiszpanii, aby wziąć udział w walkach. Zrozpaczeni rodzice o ucieczce synków dali znać policji, która odszuka ich na pewno i przyprowadzi do domu.

wrzesień 1936 roku, „Echo”