Jesienią 1932 roku na terenie Pabianic i okolic policja natrafiła na hodowców gołębi, którzy potajemnie trzymali gołębie pocztowe. Ponieważ hodowanie gołębi pocztowych ludziom prywatnym jest zabronione, policja każdorazowo spisywała protokół, mocą którego hodowcy zostaną ukarani. Ostrzega się przeto wszystkich hodowców ptaków w Pabianicach przed trzymaniem gołębi pocztowych, bowiem hodowla tych gołębi spoczywa wyłącznie w rękach wojska i użytkowana jest dla celów wojskowych.

„Echo”, luty 1933

Pabianiccy hitlerowcy

8 lutego 1933 roku w Pabianicach zawiązała się nowa partia – tzw. narodowych socjalistów, której komitet centralny mieści się w naszym mieście. Partia ma zamiar rozszerzyć swą działalność na teren całej Polski. 19 lutego w godzinach rannych odbędzie się zebranie informacyjne członków nowej partii - „Polskiej Partii Narodowo Socjalistycznej”.

„Echo”, luty 1933 

Przykre zabawy z nabojami

Antoni Adamczyk, mieszkaniec Pabianic, znalazł nabój i schował go do kieszeni. W pewnej chwili, gdy Adamczyk trzymał rękę w kieszeni, nabój wybuchł i rozszarpał mu kiść, urywając części palców. Drugi naiwny mimo swego wieku mieszkaniec Pabianic, niejaki Bolesław Kunicki, próbował rozładować znaleziony nabój i spowodował wybuch, który rozszarpał mu rękę aż po ramię. W obu wypadkach rannych odwieziono do szpitala Kasy Chorych w Pabianicach.

 „Echo”, lipiec 1933

Złodzieje z piecem

Z budującego się domu w Karniszewicach, będącego własnością urzędnika bankowego, niewykryci dotychczas sprawcy ukradli murowany piec kuchenny. Złoczyńcy dostali się do wnętrza budynku oknem, następnie rozebrali nowo postawiony piec i wszystkie jego części unieśli z sobą. Gdy następnego dnia właściciel domu zjawił się w swojej posesji i zajrzał do kuchni, pieca już tam nie było.

„Echo”, lipiec 1933

Plaga naciągaczy

Na terenie Pabianic pojawiło się ostatnio bardzo wielu pośredników, tzw. faktorów, stanowiących plagę miasta. Na rogach ulic, po cukierniach i parkach, uwija się sporo ludzi, którzy za rzekomo małą opłatą podejmują się pośrednictwa (faktorstwa) przy kupnie lub sprzedaży wszystkiego - począwszy od nieruchomości, skończywszy na przedmiotach pierwszej potrzeby. Za swoje usługi faktorzy pobierają od strony sprzedającej i kupującej pewien przez siebie ustalony procent. Podstawę do obliczenia jest suma sprzedażna.

Pośrednicy ci, jak pijawki czepiają się naiwnych i z całą bezwzględnością ściągają dość pokaźne kwoty pieniężne, grożąc, w razie niezapłacenia, sądem. Czepianie się faktorów wkracza niejednokrotnie w dziedzinę szantażu, objętą kodeksem karnym.

Ponieważ pośrednicy ci w lwiej części nie posiadają odpowiednich patentów oraz nie wyliczają się ze swoich dochodów celem unikania wymiaru podatku dochodowego, władze skarbowe niechybnie zainteresują się tymi „pijawkami miasta” i z pomocą władz bezpieczeństwa publicznego położą kres ich samowoli.

„Echo”, wrzesień 1933

Nalot na budy

Mimo kar, jakie wymierza inspektor pracy, właściciele małych tkalni (tak zwartych bud) zatrudniają robotników po 10 godzin, a nawet po 12 i 14 godzin dziennie. Policja spisała protokół Antoniemu Ramischowi, właścicielowi tkalni przy ul. Świętokrzyskiej 3 za to, że zatrudniał robotników ponad 8 godzin dziennie. Z kolei za nieprzestrzeganie godzin handlowych ukarano żydowskich handlarzy: Arona Frenkiela (ul. Kościelna 3) i Chaskiela Pika (ul. Warszawska 30). Obaj będą musieli zapłacić kary.

„Orędownik”, czerwiec 1935

Józia, oddaj widelce!

Dziś zasiadła na ławie oskarżonych sądu grodzkiego w Pabianicach znana ze swych wyczynów i kradzieży córa Koryntu - Józefa Popławska. To ona przed kilku tygodniami podczas nocnych zabaw po różnych cukierniach i restauracjach, dokonała tam sprytnych kradzieży noży, widelców i łyżeczek. Popławska natychmiast została zatrzymana i odesłana do więzienia w Łodzi, skąd doprowadzono ją na rozprawę sądową. Po rozpatrzeniu sprawy i zeznaniu świadków sąd skazał Józefę Popławską na karę 5 miesięcy więzienia z zaliczeniem aresztu prewencyjnego.

„Orędownik”, lipiec 1935

Przejechali się na maśle

Za sfałszowanie masła sąd w Pabianicach skazał handlarza Mendla Krymałowskiego na 35 zł grzywny i 7 dni aresztu, Macieja Trzeszczaka na 10 zł i 2 dni aresztu, Bronisławę Kuczewską i Martę Kurz na 10 zł i 2 dni aresztu. Z kolei za pobicie sąd skazał Stanisława Saładaja i Władysława Nowackiego na kary po 35 zł i 7 dni aresztu, Walentego Łobodę na 50 zł i 10 dni aresztu. Za obrazę posterunkowego skazano Antoniego Przyłęckiego na 35 zł i 7 dni aresztu. Podczas jarmarku w Pabianicach policja spisała kilka protokółów handlarzom żydowskim, którzy nie posiadali patentów.

„Orędownik”, marzec 1935

Powrót kasiarzy

Niewiele upłynęło czasu od włamania do Rzeźni Miejskiej przy ul. Żwirki i Wigury oraz rozprucia kasy, a znów mamy wypadek zoperowania przez specjalistów kasiarzy kasy ogniotrwałej. Niewykryci dotąd sprawcy włamali się do lokalu Gminy Żydowskiej i rozpruli sejf. Łupem złoczyńców padło 212 złotych. Przez nikogo nie zauważeni, kasiarze zbiegli. Tym razem kasa nie była ubezpieczona. Policja prowadzi dochodzenie. Wśród podejrzanych jest słynny kasiarz „Szpicbródka”.

„Gazeta Pabjanicka”, październik 1936

Strajk u Żyda

Robotnicy zatrudnieni w żydowskiej tkalni Joska Najdka (ul. Sejmowa 1) strajkowali z powodu obniżenia im płac o 3-4 grosze na metrze produkowanego towaru. Ponieważ zarobki tkaczy były i tak bardzo niskie (niektórzy z nich zarabiali zaledwie po kilka złotych tygodniowo), obniżenie płacy wywołało wielkie oburzenie. W tkalni zatrudnionych jest 44 tkaczy, którzy na znak protestu porzucili pracę i do godziny 18.00 okupowali fabrykę, po czym udali się do domów. Strajk trwa, ponieważ Żyd nie godzi się na honorowanie płacy po dawniejszej cenie.

„Orędownik”, luty 1936

to się kradło w 1936 roku

Z ogródka przy domy Fajgi Blumstein (ul. Warszawska) skradziono bieliznę damską suszącą się na sznurku po wypraniu. Z wystawy sklepu z materiałami piśmiennymi T. Hermana przy ul. Pułaskiego nieznani sprawcy, po wybiciu szyby, skradli większą ilość ołówków na sumę 57 zł. Józefowi Cichoszowi, zamieszkałemu przy ul. Legionów, skradziono 11 gołębi. Kazimierzowi Staniakowi z pobliskiej wsi Karniszewice jacyś złodzieje w porze nocnej skradli 11 kur, wartości 40 zł. Cymerman Henryk, zamieszkały we wsi Jesionna pod Pabianicami doniósł władzom, że nocy ubiegłej skradziono mu rower męski wartości 100 zł. Policja poszukuje sprawców wszystkich kradzieży.

„Echo”, kwiecień 1936

Noworodek na… cmentarzu

Dozorca cmentarza żydowskiego przy ulicy Karolewskiej w Pabianicach znalazł w obrębie cmentarza trupa noworodka płci męskiej, o czym niezwłocznie powiadomił komisariat policji. Komisariat prowadzi w tej sprawie dochodzenie. Wiadomo już, że dziecko podrzucono nocą i że prawdopodobnie jeszcze żyło. Wszczęto poszukiwania w celu odnalezienia wyrodnej matki.

„Echo”, marzec 1937