Działo się to 14 grudnia przed południem. Było mroźno i padał śnieg. Mł. asp. Natalia Girek (na co dzień pracuje w naszej drogówce) jechała prywatnym samochodem ul. Zamkową. Zauważyła tam leżacego na chodniku, nieprzytomnego człowieka. Zatrzymała się i ruszyła z pomocą. Mężczyzna był siny. Miał obrażenia twarzy i głowy.

- Policjantka położyła go w pozycji bocznej bezpiecznej i w tym samym czasie poprosiła przechodnia o wezwanie pogotowia ratunkowego. Do czasu przyjazdu służb ratunkowych monitorowała czynności życiowe mężczyzny – relacjonuje komisarz Ilona Sidorko, rzeczniczka pabianickiej komendy.

Pabianiczanin odzyskał przytomność przed przyjazdem pogotowia ratunkowego.

Jak podaje policja, wokół 32-latka zebrała się grupka gapiów, ale nikt nie odważył się podjąć konkretnych działań. Dlaczego? Być może dlatego, że było czuć od niego alkohol...

- Dzięki natychmiastowej i zdecydowanej reakcji nie doszło do tragedii, tym bardziej, że mężczyzna był narażony na wychłodzenie.