Z naszych sklepów błyskawicznie zniknęły elektryczne klimatyzatory do mieszkań i biur – nawet te po 2.900 złotych za sztukę. Półki, na których zawsze stały setki wiatraków (wentylatorów), też świeciły pustkami. W Bricomarche przy ul. Zamkowej w połowie zeszłego tygodnia wentylatory były już na wyczerpaniu.

- Sprzedaliśmy kilkaset. Dziś wyprzedajemy ostatnie sztuki – w środę mówiła Edyta Śpionek, kierowniczka działu. – Dużo droższe klimatyzatory sprzedały się już w pierwszym tygodniu upałów.

 Jakie wiatraki kupowali pabianiczanie? Wszystkie i w każdej cenie.

- Sprzęt zdrożał, bo podczas upałów dostawcy podnieśli ceny – wyjaśnia kierowniczka. - Mieliśmy wentylatory po 38 zł, 50 zł i 80 zł. A nawet po 280 zł. Wszystko idzie jak woda. Ludzie biorą, co popadnie, nawet po kilkanaście sztuk.

Gdzie szukaliśmy chłodu?

Darmowego chłodu szukaliśmy przede wszystkim w hipermarketach i centrach handlowych, gdzie przez całą dobę pracowała klimatyzacja.

- Codziennie widujemy tu wiele osób, które spacerują korytarzami, przysiadają, gdzie popadnie albo wolniutko pchają przed sobą puste wózki. Niczego nie kupują. Przychodzą tylko po to, by się schłodzić – opowiedział nam ochroniarz w Centrum Handlowym Echo. - Przychodzą zwykle do południa. Trudno im się dziwić. W taki upał sam wolę iść do pracy niż siedzieć w domu. Tu przynajmniej mamy klimatyzację.

Podobne obrazki mieliśmy w Carrefourze, Lidlu, Intermarche. Ponoć najchłodniej było w Carrefourze na Bugaju. Powodzeniem „zgrzanych” pabianiczan cieszyły się także chłodne… kościoły.

Więcej w najnowszym wydaniu tygodnika "Życie Pabianic".