38-letni Kamil Marczak od kilku lat jeździ na wózku inwalidzkim. Co się stało? W 2013 roku doznał zawału rdzenia kręgowego spowodowanego umiejscowionym tam tętniakiem.

- Wiedziałem, że coś takiego może się stać w każdej chwili. Niestety skończyło się najgorszym, czyli niedowładem kończyn dolnych – opowiada Kamil. - Wiem, że mam szansę na to, żeby być całkowicie sprawnym. Niestety to ciężka praca i duże wyzwanie finansowe.

Kamil przeszedł skomplikowaną i ryzykowną operację usunięcia tętniaka. Niestety, nie powiodła się. Paraliż nóg nie ustąpił. Skutek był jeszcze gorszy niż przewidywano. Do tego doszedł jeszcze paraliż kończyn górnych.

- Cały czas wierzę, że to się dobrze skończy. Muszę tylko ciężko pracować na to, aby niepełnosprawność nie kierowała moim życiem – mówi.

Młody mężczyzna musi się ciągle rehabilitować. Częściowo jest to finansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia.

- Tutaj są jednak bardzo długie kolejki. Do 2016 roku moja rehabilitacja przebiegała dość sprawnie, ale potem się ucięło - mówi. 

Kamil spędza w ciągu roku kilka tygodni w szpitalach. Największy efekt przynosi pobyt w prywatnej klinice w Konstancinie. Koszt jest jednak ogromny. 5-tygodniowa rehabilitacja kosztuje ok. 12.000 zł. 

Kamil potrzebuje również sprzętu do rehabilitacji domowej.

- Przede wszystkim chciałbym zakupić schodołaz. Wtedy będę się mógł z większą swobodą poruszać po mieszkaniu – dodaje.

Kamil Marczak jest na rencie chorobowej. Nie stać go jednak na to, żeby się usamodzielnić. Mieszka z rodzicami.

 

Kamil Marczak – Fundacja Avalon KRS: 0000270809/ cel: Marczak, 3914.