Dziś w Sądzie Apelacyjnym odczytano wyrok w sprawie śmierci 31-letniego Piotra K. Na ogłoszeniu wyroku nie było przebywającego w areszcie Konrada B. oraz będących na wolności Łukasza G. i Kamila K. Sędzia Sławomir Wlazło uznał, że sąd pierwszej instancji dokonał prawidłowej analizy materiału dowodowego. Podtrzymał wyroki: 8 lat pozbawienia wolności dla Konrada B., 4 lat dla Łukasza G. i 2 lat dla Kamila K.

Apelację od wyroków sądu pierwszej instancji złożyli obrońcy trójki skazanych pabianiczan. Obrońcy skazanych domagali się uniewinnienia lub zmniejszenia wymiaru kary. Prokurator chciał utrzymania wyroku Sądu Okręgowego. O wyroku pisaliśmy TUTAJ
Zdaniem obrońców sąd "poczynił błędne ustalenia faktyczne", więc wnieśli odwołania od wyroków. 

Maciej Węgierski, obrońca Konrada B. wnioskował o złagodzenie kary lub uchylenie wyroku i skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania. Maria Wentland Walkiewicz, obrońca Łukasza G., wnosiła o uniewinnienie lub uchylenie „rażąco surowej kary”. Także adwokat Tomasz Barański, który bronił Kamila K., wnioskował o jego uniewinnienie.
Prokurator Andrzej Pankiewicz twierdził, że oskarżeni są winni i wnioskował o utrzymanie wyroków.

Z dzisiejszego wyroku prokurator Pankiewicz jest zadowolony.

----
Przypomnijmy: Do tragedii doszło 10 grudnia 2014 roku około godz. 13.45 na ul. Nawrockiego. Śledczy ustalili, że miedzy rowerzystą Piotrem K. a kierowcą i pasażerami renault doszło do ostrej wymiany zdań. Powodem była nieprawidłowa jazda na ul. Świetlickiego. Kamil K., kierujący renault, zajechał drogę rowerzyście. Piotr K. ze Świetlickiego skręcił w Nawrockiego, a za nim ruszyło renault. Na Nawrockiego przy ryneczku Kamil K. zatrzymał auto, wysiedli z niego Konrad B. i Łukasz G. Czekali na rowerzystę. Konrad B. tak silnie uderzył pięścią w głowę Piotra K., że ten wpadł na bok autobusu miejskiego. Kierowca MZK nie miał szans na zahamowanie i uniknięcie tragedii. Piotr K. uderzył głową w ramę okna i upadł na asfalt. Mimo kasku, doznał tak poważnych obrażeń głowy, że zmarł na miejscu. Konrad B., Łukasz G. i Kamil K. szybko odjechali z miejsca zdarzenia. Jako pierwszy 11 grudnia wieczorem do komendy zgłosił się Kamil K. Dwa dni później to samo uczynili Konrad B. i Łukasz G.