– Od lat stoimy w miejscu z płacami – skarży się Beata Mędrek, szefowa związku zawodowego Konfederacji Pracy w Żłobku Miejskim. – Od 2001 roku nie zmieniły się płace. Zarabiany średnio 1.200 zł netto.

Kilka tygodni temu związkowcy spotkali się w tej sprawie z prezydentem Zbigniewem Dychto. Przedstawili swoje żądania. Domagali się miesięcznie po 300 zł więcej. Usłyszeli, że w kasie miasta na razie nie ma dla nich pieniędzy.
Na podwyżki dla 48 pracowników pabianickiego żłobka trzeba byłoby wydać 300.000 zł rocznie.

– Teraz walczymy o koszta inflacji za 2009 i 2010 rok – dodaje Mędrek. – Wyniosły one około 3 procent, ale prezydent obiecał nam 6 procent. Byłoby to średnio około 72 zł na osobę.

Związkowcy ponownie spotkali się z prezydentem. Chcieli usłyszeć jakieś deklaracje.

– Dostaliśmy od prezydenta jedną czterowersową odpowiedź. Nie usatysfakcjonowała nas. Czekaliśmy na bardziej szczegółowe wyjaśnienia – dodaje szefowa związku.

Otrzymali je w czwartek.

– Prezydent pisał o sytuacji szpitala, o tym, że czekają na pieniądze – opowiada. – Mamy jego obietnicę, że jeśli tylko się pojawią, dostaniemy podwyżki średnio po 300 zł.

Sprawa wynagrodzeń w żłobku ciągnie się od lat 90. Miasto przejęło wówczas wszystkie szkoły podstawowe, gimnazja, przedszkola i żłobki. O ile na dwa pierwsze dostaje dotacje z Ministerstwa Edukacji Narodowej, to na przedszkola i żłobki – nie.