ad

Rząd nie dogadał się z przedstawicielami związków zawodowych policji. Skutek? Po rezygnacji z dużej ilości mandatów dla kierowców, przyszedł czas na nowe formy protestu.

- Chcemy podnieść zaufanie dla policji - mówi Tomasz Borowiecki, przewodniczący wojewódzkiego zarządu NSZZ Policjantów.

Jak to osiągną? Już  teraz policjanci wręczają mniej mandatów i, gdzie tylko mogą, wręczają pouczenie. Teraz będą jeszcze bardziej pobłażliwi. Każdemu zatrzymanemu wręczą naklejkę "Popieram protest policjantów". 

- Dystrybucją tych naklejek zajmować się będą policjanci uczestniczący w proteście - mówi Borowiecki.

Jeśli kierowca naklei znaczek na samochód, może liczyć na pobłażanie funkcjonariuszy. Protestujący ostrzegają jednak, że dla piratów drogowych nie ma taryfy ulgowej.

- Ma to przypomnieć społeczeństwu, że policjanci są głównie po to, żeby służyć, tzn. pomagać i chronić, a represja jest tym wyjątkowym środkiem, po który sięga się wtedy, kiedy wszystkie inne metody okazują się bezskuteczne - wyjaśnia związek zawodowy.

Ostatnią formą protestu będą elementy "strajku włoskiego". Inną formę protestu realizować będą jednak technicy kryminalni czy dochodzeniowo-śledczy, a jeszcze inną dzielnicowi czy patrolowo-interwencyjni. Połączy je jedno: wszystkie obowiązki będą wykonywane z przesadną dokładnością i skrupulanctwem.

Protest Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów trwa od 10 lipca. Jakie są postulaty? Podniesienie płac o 650 zł w roku 2019 i kolejne 500 zł w 2020, waloryzacja wynagrodzeń (zamrożonych od 9 lat), przywrócenie prawa do emerytury po 15 latach pracy, płatne nadgodziny, a także 100 proc. wynagrodzenia podczas choroby.