Limit, według ministerstwa, ma ukrócić działalność portali internetowych, w których sprzedaje się recepty na dowolne leki za kilkadziesiąt lub sto kilkadziesiąt złotych, w zależności od tego, na jaki lek i jak szybko chcemy ją mieć. Szef MZ Adam Niedzielski twierdzi, że wprowadzone limity utrudniają pracę wyłącznie automatom receptowym, tymczasem utrudniono też pracę lekarzom, którzy działają w kilku miejscach, np. poradni zdrowia, pomocy nocnej i świątecznej itp.

Limit na recepty mogą wyczerpać w jednej z poradni i w drugiej już nie mogą przepisać żadnego leku. Będą musieli odesłać pacjenta na następny dzień.

Czasopismo „Rynek zdrowia” alarmowało: Są przychodnie stacjonarne i przyjmujące pacjentów zdalnie, których lekarze osiągnęli dzienny limit wystawiania e-recept. Odsyłali więc pacjentów do domu i zapraszali do kontaktu w następnych dniach.

– Bardzo bym nie chciała doświadczyć takiej sytuacji – mówi 69-letnia pacjentka POZ w Pabianicach. – Nigdy nie korzystałam z receptomatu, choruję od lat na to samo, mój lekarz mnie zna i wystawia recepty na telefon. Mogę zadzwonić następnego dnia po to samo, ale jak lek mi się skończy, to co robić?

Obecnie lekarz w ciągu 10 godzin swojej pracy może przyjąć do 80 pacjentów, którym przepisze receptę. Liczba przepisanych leków w tym czasie nie może jednak przekroczyć 300.

Przy zaznaczeniu, że każdy wypisany pacjentowi lek kwalifikuje się jako jedna e-recepta, to oznacza, że jeżeli doktor przepisuje schorowanemu pacjentowi np. 10 leków, to po jego wizycie może wypisać już tylko 290 leków innym pacjentom. Dla którego pacjenta z kolejki limit się wyczerpie, gdy na wizyty jest zapisanych 50-60 osób. Będą odsyłani na następny dzień?

Czy już tak się dzieje w Pabianicach?

Zapytaliśmy pabianickich lekarzy.

– Na szczęście jeszcze nie – usłyszeliśmy od doktora Wojciecha Jerzyńskiego, szefa poradni DDJ w Pabianicach. - Pracuję w dwóch miejscach, w Domu Pomocy Społecznej i poradni zdrowia. W DPS-ie jest około dwustu podopiecznych, którzy potrzebują mojej pomocy, w tym przepisania recept na leki. Dziennie przyjmuję około 40 pacjentów. Każdemu wystawiam po 5 recept. Wtedy na pacjentów w poradni zostaje mi 100 recept na limicie. Jakoś się mieszczę w tym, ale moi koledzy, którzy mają kilka miejsc pracy, już nie.

W poradni DDJ-Med przy ul. Orlej jeszcze się nie zdarzyło, by odesłano pacjenta z powodu wyczerpanego limitu na następny dzień.

A jak jest w Ośrodku Zdrowia Mediksa w Ksawerowie.

– Limity to nonsens – mówi doktor Tomasz Mackiewicz, dyrektor do spraw medycznych ośrodka. – Pracuję tylko w dwóch miejscach. W ośrodku ksawerowskim i mam dyżury w „pierwszej pomocy”. Bywa, że dziennie mam 50-60 pacjentów. Do tej pory nie zbliżyłem się do liczby 300 recept, ale co będzie, gdy przyjdzie sezon grypowy?

Czemu to ma służyć? - zastanawia się doktor Mackiewicz.

– Jeśli ukróceniu interesu z wypisywaniem recept przez internet, to jestem za, bo jak można przepisywać recepty na leki, nie oglądając pacjenta? Jednak wprowadzając limity dla wszystkich lekarzy, „wylano dziecko z kąpielą”.

Lekarze protestują

Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy 13 lipca (ubiegły czwartek) o 13.00 pod siedzibą resortu zdrowia przy ul. Miodowej 15 w Warszawie zorganizował protest przeciwko limitom wystawiania e-recept.

– Izba lekarska protestuje. To ograniczenie możliwości pracy lekarzy – mówi dr Grzegorz Krzyżanowski, ordynator urologii w PCM i rzecznik praw lekarza w Naczelnej Izbie Lekarskiej. – To uderzenie w pacjenta i rzetelnie pracującego lekarza. Limity „uderzają” głównie w pacjentów POZ, a nie poradni specjalistycznych.

Czy słyszał o odesłaniu pacjenta z powodu przekroczenia limitu recept?

– Jeszcze nie, ale obawiam się, że to może się zdarzyć – dodaje doktor.

Doktor Krzyżanowski uważa się za lekarza „starej daty”. Nie wyobraża sobie przepisania leków bez obejrzenia, zbadania pacjenta, rozmowy z nim. Przyznaje, że jest „coś takiego, jak mafia recepturowa”, ale rząd powinien „walczyć z mafią, a nie z lekarzami”.

– Zamiast zająć się faktycznym problemem - receptomatami, propozycja ministra uderza w lekarzy POZ i chorych – uważa doktor. – Minister idzie na skróty. Te działania wynikają z braku lekarzy w ministerstwie.

„Walka z patologią w masowym wypisywaniu recept powinna odbywać się wspólnie, w konsultacji ze środowiskiem lekarzy, a nie przeciwko niemu” - wskazuje Związek, a doktor Krzyżanowski popiera ten głos.

Tymczasem zdaniem MZ limity zadziałały. Już pierwszego dnia obowiązywania nowego przepisu było 280 lekarzy, którzy próbowali testować system. Do 7 lipca liczba lekarzy wzrosła do 323. W sumie próbowali obejść system i wystawić 5,5 tysiąca razy więcej recept.

Jak podaje MZ, wszystkie próby przekroczenia limitu miały miejsce albo za pośrednictwem automatów receptowych, albo za pomocą lekarskich porad internetowych.

Jakim prawem wprowadzono limit?

„Prawem ochrony zdrowia pacjentów, którzy w tzw. receptomatach mogli otrzymać każdy lek bez żadnej konsultacji i przynajmniej w dwóch przypadkach doprowadziło to do śmierci” – tłumaczy Wojciech Andrusiewicz, rzecznik prasowy MZ.

Co na to Rzecznik Praw Obywatelskich

Limity na wystawianie e-recept mogą ograniczać prawo pacjentów do świadczeń zdrowotnych – wskazuje Rzecznik Praw Obywatelskich.

Biuro RPO prosi resort zdrowia o stanowisko i podstawę wprowadzenia limitów. Podkreśla, że w przestrzeni publicznej formułowane są obawy co do hipotetycznej sytuacji, gdy do poradni zgłosi się więcej niż 300 pacjentów potrzebujących leków na receptę. Projekt rozporządzenia w tej sprawie nie został opublikowany – wskazuje biuro RPO.