40-letni Mariusz Ciepluch urodził się nad Dobrzynką, ale od 14 lat mieszka nad Tamizą. Wraz z żoną i dwójką dzieci mieszka w południowym Londynie. Zanim wyruszył na Wyspy „za chlebem”, ukończył największą podstawówkę w naszym mieście, czyli SP 3 na Bugaju, a potem „szkołę rzemiosł” przy Piotra Skargi. Tu wyszkolił się na piekarza i cukiernika. Pracował w Pabianicach w cukierniach Barbary Kłys.

Zawód cukiernika-piekarza okazał się przydatny w nowym życiu w Wielkiej Brytanii. Mariusz od 14 lat pracuje jako piekarz w Londynie, najpierw była to piekarnia Flour Station, a teraz jest The Old Post Office Bakery (Piekarnia Starej Poczty). Piekł słodkie bułeczki nawet dla królowej Elżbiety II i Madonny.

Pan Mariusz pracuje w piekarni cztery dni, a raczej noce w tygodniu. Do pracy wstaje o drugiej w nocy, by zdążyć na trzecią do firmy.

Opłaca się wstać o 4.00

W każdy czwartek wstaje bladym świtem z własnej i nieprzymuszonej woli. Po co?

– To są najlepsze czwartki w tygodniu – zapewnia. - W każdy wyruszam na poszukiwanie skarbów ukrytych w ziemi.

Zakłada kalosze, bierze ze sobą łopatę i to, co najważniejsze – detektor (wykrywacz) metalu.

Życie Pabianic numer 35/2020

Zainteresował Cię ten temat?

Cały artykuł przeczytasz w tym wydaniu gazety.

Cena 2,50 zł (przy płatności kartą lub przelewem on-Line) lub 6,15 zł (SMS)