Podczas ataku w Londynie na miejscu był pan Dominik, mieszkaniec Konstantynowa Łódzkiego. Do stolicy Anglii pojechał na wycieczkę ze znajomymi.

- Robiliśmy zdjęcia i nagle usłyszałem z 4-5 strzałów. Po chwili wyjechało niebieskie bmw na sygnale. Nie minęła minuta i słychać było jadące karetki i policję - relacjonuje Życiu Pabianic pan Dominik. 

Po usłyszeniu strzałów mieszkaniec Konstantynowa wyciągnął telefon i zaczął filmować. Policja natychmiast odgrodziła teren taśmami. Nikogo nie dopuszczano na teren zdarzenia.

- Nikt nie chciał nam nic powiedzieć. Wracaliśmy do domu metrem, tam też nie udzielano żadnych informacji - dodaje świadek.

Dopiero w domu z telewizji, pan Dominik dowiedział się dokładnie, co się wydarzyło.

Do ataku w Londynie doszło w środę o godzinie 14.40 tamtejszego czasu. W ataku rannych zostało 40 osób, a zginęło 5 (w tym zamachowiec).

Napastnik wjechał na Most Westminsterski. Jego ofiarami stali się przechodnie. Samochód zamachowca rozbił się na ogrodzeniu parlamentu.