Zwykle w czwartki około godz. 12.00 - 13.00 młody, wysoki mężczyzna rozstawia krzesełko, stojak, mikrofon i głośnik (na kółkach) przed SDH-em. Rozkłada kapelusz na datki i zaczyna śpiewanie. W jego repertuarze znajdują się znane utwory, takich wykonawców jak, m.in. Anna Jantar, Zbigniew Wodecki, Andrzej Zaucha, Czesław Niemen, Edyta Górniak, czy nawet Celine Dion.

- Lubię lata 60, 70, 80, kiedy to muzyka niosła za sobą przekaz, a do tego towarzyszyły jej instrumentalne aranżacje na żywo – mówi sprawca tego „zamieszania”, Mateusz Fusiarz.

Dobór piosenek, jak na 25-letniego chłopaka jest dość nietypowy. Sam też pisze teksty piosenek, które wykonuje. Jak przyznaje, swoją muzyką chce trafiać do osób starszych, dla których te piosenki to powrót wspomnień. Miejsce na tego typu koncerty też zresztą nie jest przypadkowe. Bo Mateusz gra nie tylko w centrum Pabianic, ale również w Łodzi na ul. Piotrkowskiej i częściej na… targowiskach.

- Ludzie są w biegu, między autobusem, a zakupami. Ale widzę, że chcą tego słuchać. Zatrzymują się, wrzucają pieniądze do kapelusza, chwalą. Mnie na tych pieniądzach nawet nie zależy, ja chcę trafiać do nich emocjami, przywoływać wspomnienia, łzy. Działać trochę tą muzyką, jak taka terapia – przyznaje.

To się sprawdza, bo Mateusz zdobył już w Pabianicach wielu swoich fanów.

- Ja nazywam ich przyjaciółmi, bo wiem że gdy kiedyś zagram prawdziwy koncert na scenie, to oni za mną pojadą. Tak, jak teraz wiele osób przychodzi pod SDH, by mnie posłuchać – dodaje.

Młody artysta z grania na ulicy ma też, jak twierdzi, niezły zarobek. Z pełnego kapelusza może wyżyć cały miesiąc. Do pracy nie chodzi. Gra na ulicy już od 6 lat (w Pabianicach ok. roku).

- Przyszedł taki moment, że postawiłem wszystko na jedną kartę – albo praca albo śpiewanie. I tak można powiedzieć, że pracuję na ulicy. Śpiewam po Polsce, a mogę i nawet za granicą. Oprócz pieniędzy dostaje też od ludzi inne rzeczy – ostatnio dostałem kilogram jabłek, różaniec, czy nawet tarkę do sera – mówi z uśmiechem.

Ludzie doceniają młodego artystę na ulicy, uśmiechają się, przystają na chwilę by porozmawiać. Czy podzieli los sławnego Gienka Loski, który z ulicznego grajka stał się idolem wielu Polaków?

- Na to, że ktoś mnie sam dostrzeże i zaproponuje coś, już raczej nie liczę. Czasem wydaje mi się, że tą moją robotą jestem jak taki szary lis wśród bezdomnych. Ale za chwilę trafia mi się przechodzień, który mówi mi „rób to co robisz, bo jest super”. Tak jak jedna pani w Łodzi, mi przypomniała, że spotkała mnie 3 lata temu i tak utkwiłem jej w pamięci, że myśli o mnie codziennie, żeby mi się udawało i żebym robił to dalej, co robię – dodaje.

Skąd Mateusz Fusiarz się wziął w Pabianicach? 25-latek pochodzi z Lubelszczyzny. Do szkoły muzycznej nigdy nie uczęszczał, a śpiewanie, czy grę na instrumentach (na saksofonie) szlifował w domach kultury. Po przeprowadzce do Łodzi, do pabianickiego Miejskiego Ośrodka Kultury ściągnął go kolega, Karol.

- Zacząłem uczyć się tu śpiewania, ale później przyszła pandemia i zaprzestałem lekcji. Do Pabianic przyjeżdżam więc regularnie śpiewać. Marzy mi się zorganizować w tym mieście muzyczny spektakl, o którym byłoby głośno.