Jesienią pabianiczanki dość boleśnie odczuły derbową porażkę (69:73). Wtedy jednak przegraliśmy kilka spotkań. Teraz – mimo porażki w Łomiankach – morale w naszej drużynie było naprawdę wysokie, co potwierdziła pierwsza kwarta. Zaczęliśmy ją od „trójki” Natalii Danych, a po pięciu minutach i skutecznej akcji Natalii Łopińskiej było 2:10. Później mecz się nieco wyrównał, łodzianki zniwelowały część strat (13:18), ale byliśmy bezbłędni na linii osobistych i po 10 minutach było 13:24. W drugiej kwarcie jeszcze zwiększyliśmy prowadzenie (23:37), niewiele sobie robiąc z „trójek” łodzianek. Ich grę ciągnęła w ofensywie Magdalena Szkop. Ta sama, która jesienią narobiła nam tyle szkód.

Po zmianie stron pierwsze punkty dla nas rzuciła z linii rzutów wolnych Natalia Rosińska. Nasza silna skrzydłowa dominowała na tablicach, zbierając łącznie 18 piłek! ŁKS chciał wrócić do meczu za sprawą naszej byłej zawodniczki, Angeliki Kowalskiej, ale nie pozwoliła na to Kaja Grygiel, rzucając ważną „trójkę”. Potem łodzianki – niestety – się rozegrały, a my spudłowaliśmy kilka rzutów. Efekt był taki, że przed ostatnią kwartą mieliśmy tylko kosz przewagi (46:49).

W czwartej części ŁKS niemal wyrównał (48:49), ale utrzymaliśmy nerwy na wodzy. Przy stanie 50:53 ważną „trójkę” rzuciła Danych (na 50:56), a potem powtórzyła ten wyczyn jeszcze… dwa razy! Potem pani Natalia trafiła też dwa razy za dwa, zapewniając nam niezwykle ważne zwycięstwo.

Koszykarki zrobiły swoje, teraz piłeczka jest po stronie prezesa Zbigniewa Grzanki, który od pewnego czasu po zwycięskich meczach, nagradza nasze zawodniczki… żelkami. Po meczu z ŁKS jeszcze ich nie dostały, ale nasze dziewczyny liczą, że prezes zreflektuje się i we wtorek na treningu nagrodzi zwycięstwo w derbach smakołykami.

Grot: Danych 23, Łopińska 17, Grzelak 14, Grygiel 6, Rosińska 4, Poleszak 2, Kirsz.