ad

- W ciągu pierwszych 20 minut powinniśmy załatwić sprawę, spokojnie powinniśmy prowadzić 3:0. Najpierw w 6. minucie przeprowadziliśmy akcję, w której piłka chodziła jak po sznurku, a wykończył ją Tomasz Sęczek, a potem sędzia nie uznał nam gola, gdy Anton Hartman dobił strzał w słupek Tomasza Ostalczyka – mówi Robert Rudzki, kierownik Włókniarza.

Od 20. minuty piłkarze z Pabianic zwalniali obroty, czym ośmielili rywali. W 35. minucie Dominik Jedynak uderzył z daleka, a po rykoszecie od obrońcy piłka zmieniła tor lotu i zmyliła Damiana Rzeźniczaka.

Tuż po przerwie na środku boiska piłkę stracił Piotr Maślakiewicz, po skrzydle popędził gracz ze Sierra Leone, Alex Sesay i wyłożył piłkę przed bramkę do Wojciecha Koperniaka, który z bliska wpakował ją do siatki. Gospodarze cofnęli się do obrony, której „zieloni” nijak nie umieli rozmontować. Tłukli głową w mur niczym Polacy w starciu z Ormianami. Dość powiedzieć, że pierwszy celny strzał po przerwie oddali dopiero w... 89. minucie.

Start Brzeziny – Włókniarz 2:1 (1:1)

Gole: Jedynak 35., Koperniak 47. - Sęczek 6.

Włókniarz: Rzeźniczak – Głowiński, K. Kosmala, Maślakiewicz, Acela (74. Polewczak) – Hartman, Bujalski, Ostalczyk, Kwaśniak, Indraszczyk – Sęczek.