0:13, 0:8, 0:14, 0:6 – tak wyglądały wiosenne mecze w wykonaniu piłkarzy z Dalikowa. Kibice, którzy przybyli na boisko przy „Grota” Roweckiego zacierali ręce. Byli i tacy, co wieszczyli dwucyfrowe zwycięstwo pabianiczan.

Wszystko wskazywało na to, że może tak być. Co prawda w pierwszej akcji spudłował Sebastian Dresler, lecz już w 3. minucie z lewej strony w pole karne gości wpadł Bartosz Jarych i płaskim strzałem pokonał bramkarza. 180 sekund później było już 2:0. Tym razem do siatki trafił Kamil Kozanecki. Napastnik dostał prostopadłe podanie i uderzył w dalszy róg. Piłka, odbiwszy się od słupka, wpadła do bramki.

Im dłużej toczyła się pierwsza połowa, tym ataki pabianiczan były coraz bardziej… jałowe. Mnożyły się niecelne strzały (m.in. Paweł Leonow, Jarych), a po główce Dreslera i lobie Szymona Szafoniego piłkę z bramki wybijali obrońcy Dalikowa. Bramkarz gości zaimponował po uderzeniu z narożnika pola karnego w wykonaniu Kozaneckiego, gdzie efektownie złapał piłkę.

Dla przyjezdnych wielkim sukcesem okazało się przekroczenie z piłką linii środkowej boiska.

W drugiej połowie szturm w wykonaniu „zielonych” trwał nadal. Najpierw na gola połakomił się Oskar Nazarczyk, który głową „zdjął” piłkę składającemu się do woleja Dreslerowi. W 53. minucie z rzutu wolnego z 20. metrów przymierzył Sebastian Mucha. Trafił w poprzeczkę. 60 sekund później po akcji Dawida Kosatki, Kozanecki uderzył tuż obok słupka. W kolejnej sytuacji bramkarz gości złapał piłkę na raty po strzale Leonowa. Główka Kosatki i strzał… piętą Dreslera nie trafiły w światło bramki.

Zziębniętych kibiców wreszcie rozgrzał Kozanecki. W 61. minucie wykorzystał prostopadłe podanie Leonowa i mocnym strzałem podwyższył na 3:0.

Potem – z okazji Wielkanocy – pudła w stylu „futbolowych jaj" zaliczył Szymon Przyk. Najpierw nie trafił głową z bliska, potem w sytuacji sam na sam „ostemplował” słupek, a dobijający ten strzał Rafał Kuchciak jakimś cudem ustrzelił leżącego w bramce obrońcę. Wreszcie Przyk celował w dalszy róg, ale pomylił się o milimetry. Każda z tych sytuacji powinna zakończyć się golem dla Włókniarza.

Niemoc w ataku przełamał Kuchciak. W 83. minucie uruchomił go prostopadłym podaniem Kozanecki. Rezerwowy wpadł w pole karne i z premedytacją mocnym strzałem posłał piłkę między nogami bramkarza.

Włókniarz: Nowacki – Jarych, Leonow, Szczegodziński (79. Mendak), Kosatka (67. Kuchciak) – Dresler (76. Mazur), Madaj (46. Nazarczyk), Mucha (79. Czerwiński), Wojtyniak, Szafoni (67. Przyk) – Kozanecki.