Pokuszę się o małe podsumowanie, moje obserwacje, spostrzeżenia i wszystko to co utkwiło mi w pamięci po kilkunastu rozegranych dotychczas spotkaniach. Oczywiście na każdym meczu nie byłem – aż tak mocnej głowy nie mam... ŁKS Łomża – uwielbiam ten klub. Na szczęście coś tam widziałem, Internet również daje duże możliwości.

Zacznę od Włókniarza i rozmowy z Prezesem Zarzyckim na meczu w Konstantynowie pomiędzy KAS i Iskra Dobroń. Był to jeszcze czas, w którym Włókniarz, jak również zespół z Dobronia miały na koncie po trzy zdobyte punkty... Paradoksem był fakt, że „zieloni” zdobyli te punkty po wyrównanym meczu i zwycięstwie właśnie na boisku w Dobroniu. Obaj nie do końca mogliśmy pojąć – jak to było możliwe, bo znaliśmy potencjał oraz fakt, że w drużynie jest Jesus, i to prosto z Brazylii!!!

Od tego piątkowego wieczoru jednak wszystko się zmieniło, cytując klasyka – „obróciło się o 360 stopni”. Nie wiem, czy pomogły moje sugestie, pewnie tak, bo… żadnej nie dałem. Włókniarz zaliczył pięć zwycięstw z rzędu, wygrywa przekonywująco, strzela dużo goli, przywiózł punkty z bardzo trudnego terenu w Rzgowie. Prym w zdobywaniu bramek wiedzie „Koza" (ksywa zobowiązuje, Panie Kamilu – proszę, pamiętaj o tym!), choć jego koledzy twierdzą, że „umi” strzelać tylko z karnych. Karne też trzeba potrafić wykorzystywać. Drugi piłkarzy, który wpadł mi w oko, to przesunięty do środka pomocy gracz, którego moim zdaniem zimą w Pabianicach już nie będzie (no chyba że poczeka na przejażdżkę tramwajem po nowych torach to jeszcze u nas pogra). Mowa oczywiście o Jesusie, który przerasta tę ligę wzrostem oraz umiejętnościami.

W ramach premii za dobre wyniki, w ostatni weekend Prezes Zarzycki wysłał zawodników Włókniarza na grzyby i ryby w okolice Jeziorska, a ci przy okazji wrócili z kolejnymi trzema punktami i awansowali na piąte miejsce w tabeli. Drużynie z „Grota” Roweckiego życzę kontynuowania dobrej passy, gdyż zawsze przyjemniej jest widzieć nasze miejscowe kapele z Pabianic, Ksawerowa czy Dobronia w czubie tabeli.

A propos Dobronia... radosna Iskierka, jak do tej pory nie jest tym samym kolorowym ptakiem na mapie piłkarskiej okręgu łódzkiego, jakim była w pierwszej rundzie poprzedniego sezonu. Mecze są bardzo ciężkostrawne do oglądania, Iskra ma ogromne kłopoty z kreowaniem sytuacji strzeleckich, teraz dopiero widać jak ciężko jest zastąpić Patryka Olszewskiego, który odszedł latem do ligi wyżej oraz motorów napędowych w osobach Mateusza Żabolickiego i kontuzjowanego Kuby Dobroszka (zdrówka, Kuba!).

Błędy w obronie aż kłują w oczy, kto nie wierzy – zapraszam na kanał Youtube Pana Andrzeja Więclewskiego z Dobronia, na którym można obejrzeć wszystkie rozegrane w tej rundzie spotkania Iskry. W ten weekend ciut się rozjaśniło nad ulicą Sportową, bo udało zdobyć się trzy punkty w Aleksandrowie z rezerwami Sokoła i odskoczyć od dna tabeli. Tak jak w poprzednim sezonie Iskra grała ultraofensywnie i najjaśniejszym ogniwem był Patryk, tak w bieżących rozgrywkach wyróżnić można tylko ściągniętego last minute Czarka Kowalczyka, który w takiej formie również pracuje na transfer do ligi wyżej.

To tylko pokazuje, jaką drogę przebyła Iskra od odejścia zimą Piotra Górnego, który zostawił zespół na 6. miejscu w tabeli, a przy odrobinie szczęścia mógł nawet bić się o awans drugi sezon z rzędu... Iskrze życzę powrotu do wesołych spotkań, zabawy po meczach, powrotu kibiców na stadion, gdyż ostatnio na trybunach doliczyłem się... dziewięciu sympatyków dobrońskiej ekipy... Włodarzom Iskry życzę natomiast podjęcia jedynej słusznej decyzji w przerwie zimowej…

Czytaj także: Druga liga piłkarek okiem kibica: Mój pierwszy raz z „Perełkami”

Na koniec kilka słów o GKS Ksawerów. Niby wszystko fajnie, drużyna jest w czołówce ligi, wygrywa większość pojedynków, niby nadal gra o awans, ale chyba jednak nie do końca wszystko funkcjonuje tak, jak powinno. Zespół, który pozostawił Jarosław Maćczak został mocno przemeblowany, doszło kilka nowych twarzy, moim zdaniem nie do końca lepszych jakościowo od poprzedników. Wyróżnia się nowy napastnik Ernest Ławniczak, który dużo biega, walczy i przede wszystkim strzela bramki. Wiele spotkań wyrwanych i wygranych w ostatnich minutach jak choćby derby z Iskrą, od stanu 2:0 do 2:3, którego – nie oszukujmy się – GKS nie miał prawa wygrać... A jednak… Siłą woli walki, a przede wszystkim ćwiczonymi rzutami różnymi i wolnymi, które w Ksawerowie działają chyba najlepiej.

Nie rozumiem kilku decyzji w składzie GKS, ale to tylko moja subiektywna ocena, nie każdy musi się z tym zgadzać. Przykładowo biorę na tapetę ostatni mecz Ksawerowa w Rąbieniu. Piotr Szynka i Daniel Dudziński na ławce, dostali po 15 – 20 minut gry. No, ludzie kochani – tacy zawodnicy jak Piotrek w tej lidze robią różnicę, choćby grał na boso i z pralką Miele na plecach. Nigdy nie było mi z Piotrem po drodze, prywatnie się nie znamy, na boisku często się kłóciliśmy, ja denerwowałem się delikatnie mówiąc na niego jak strzelał mi gole, on pewnie miał podobne odczucia w stosunku do mnie, ale... potrafię docenić jego wartość piłkarską w tych klasach rozgrywkowych. Wielokrotnie widziałem na żywo jego świetne gole jak choćby całkiem niedawno, zwycięski w Dobroniu, wolejem z lewej nogi na 3:2 w 93 minucie. Klasa! Oczywiście gol padłrównież po wejściu z ławki rezerwowych. Dlatego powtórzę, że nie rozumiem niektórych decyzji dzisiejszych taktyków, a jest ich tak wielu w lokalnej piłce…

Podsumowując, bo trochę zjechałem z nakreślonego na początku tematu - strzelajcie Panowie Piłkarze jak najwięcej goli, zdobywajcie jak najwięcej punktów, bądźcie jak najwyżej w tabeli, do końca rundy jeszcze wiele punktów do podniesienia. Sprawcie, żebym nie musiał krzyczeć jak leśne dziadki na loży przy „Grota” (w sumie już też nim trochę jestem, ech tam...). Sprawcie, żebym nie krzyczał: Eeeeee, Dziuba wypad ! Eeeeee, Zarzycki zwolnij go! Sprawcie, żebym łapał się za głowę jak najczęściej, gdy po raz kolejny przyjdę na Wasz mecz z szalikiem ŁKS Łomża, a później będę mógł o tym wszystkim jak najwięcej napisać.

Z dystansem, powodzenia i do zobaczenia na stadionach!

Damian Kozłewski