Jak doszło do wypadku, musi ustalić policja. Fiata prowadziła kobieta.

Oto relacja świadka zdarzenia:

Godz. 16:30, ul. Narutowicza, od Nomi na "bardzo późnym żółtym" rusza kobieta niebieskim punto, elegancka, wiezie nastolatka w marynarce, widać że z szkolnej uroczystości.  Rusza z piskiem, ostro, by zdążyć. Nie zdąża zjechać ze skrzyżowania, już dawno zielone światło ma jadący od Łasku (dworca) granatowy passat. Niebieskie autko uderzenie obraca o 270 stopni i "parkuje" na pace śliwkowego pojazdu (który zaraz odjeżdża i znika, bo dowodu rejestracyjnego mu szkoda). Pani z pogiętego fiata tłumaczy się, że ona przecież "TYLKO coś tam”! Wyrzuca mi, że jestem złośliwy z tym "tylko". Pokazuję jej zdartą podczas wirażu farbę z pasów dla przechodniów. Pokazuję, że jako przechodzień miałem zielone światło i już bym nie żył, będąc w tym "tylko" obdartym z farby przez panią w łososiowej spódnicy miejscu na pasach, z zielonym światłem, na Narutowicza / Zamkowej... Roztrzęsiony syn pani w łososiowej spódnicy na szczęście jest cały, choć rok szkolny nie rozpoczął się dla niego najfortunniej.