- Nie mogę przejść obok, gdy widzę kawałek muru, betonu lub zardzewiałego metalu, który szpeci - mówi Kruk. - Wracam i maluję.

Od trzech miesięcy jest w Pabianicach i zdążył już wymalować 30 kolejnych miniatur.

- Malowałem akurat na Lewitynie. Podnoszę głowę, a stoją dwie osoby. Znów podnoszę głowę i jest mały tłum. Na koniec przyszły dwie panie i stwierdziły, że robią odbiór. Mam teraz dużo takich sympatycznych sytuacji – zdradza.