Do komendy Straży Miejskiej 26 listopada godz. 8.00 przyszła kobieta i zgłosiła dyżurnemu interwencję dotyczącą sąsiadki. Według relacji ta pani z synem nocuje w komórce. Podobno urządzili sobie tam mieszkanie. Według zgłaszającej, nie była to jednak ich dobrowolna decyzja.  Zostali oni  „wykwaterowani”  z mieszkania przez młodszego syna. 

„Z rozpytania wiemy, iż kobieta wraz ze swoim starszym synem nadużywa alkoholu. O problemach mieszkaniowych oboje nie chcą rozmawiać. Nie życzą sobie żadnej pomocy” - informują strażnicy na stronie http://strazmiejskapabianice.pl. „Temperatura powietrza w nocy spada już nieco poniżej zera stopni Celsjusza. Od zimna dzieli tych ludzi jedynie cienka ceglana ścianka oraz drewniane drzwi widoczne na zdjęciu. Komórka jest mała, ciasna i brudna. Na podłodze leżą stare przegniłe kołdry oraz śpiwory, na których każdej nocy układają się do snu”.

Strażnicy zastali tam matkę z synem około godz. 21.00. Nie chcieli niczego i nie potrzebowali też pomocy lekarskiej. Zaproponowali im przewiezienie do działającej już na terenie miasta noclegowni Towarzystwa Pomocy im. Brata Alberta przy ul. Kościuszki 22. Również odmówili.

O sytuacji powiadomili Miejskie Centrum Pomocy Społecznej.