Anna Raducka zdobyła w Genewie mistrzostwo świata dzieci w kata indywidualnym dziewcząt 12-13 lat. Zdobyła też mistrzostwo świata dzieci w en-bu dziewczyna - chłopiec w parze z Patrykiem Szymańskim. To jej kolega z Klubu Karate 44 w Łodzi.

Na karate rodzice zapisali ją, gdy miała 6 lat. Nikt wtedy nie przypuszczał, że za parę lat zdobędzie mistrzostwo. Tym bardziej, że wybór był przypadkowy. Karate prowadził Tomasz Michałowski, znajomy rodziny.

Po dwóch latach okazało się, że Ania jest do tego sportu stworzona. Dlaczego? Bo jest giętka, rozciągliwa, precyzyjna i szybka. Ma więc wszystkie cechy dobrego karateki. W Genewie walczyła z zawodnikami z Brazylii, Włoch, Urugwaju, Izraela, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii i innych krajów. Mimo to najtrudniej było pokonać Polki.

- Konkurencja była bardzo duża – ocenia Anna. - Musiałam dać sto procent siebie. Nasi zawodnicy są wysoko w światowej czołówce w karate.

Oprócz tego Ania jest wicemistrzynią Polski. W ubiegłym roku wygrała Puchar Mistrza we Wrocławiu i Sportowy Talent w Dojo Stara Wieś.

- Zostałam mistrzynią, bo uwielbiam wygrywać i trenować – wyjaśnia. - Mama śmieje się ze mnie, że nawet po domu poruszam się w rytmie kata. To znaczy, że ciągle analizuję ruchy i je udoskonalam. Tak już mam.

Kata indywidualna to jej koronna dyscyplina. Ma zamiar utrzymać tytuł mistrzowski do olimpiady w Tokio w 2020 roku.

- Chciałabym, żeby karate było do tego czasu sportem olimpijskim. Liczę na to, że znalazłabym się w reprezentacji – dodaje.

Poza wielkimi mistrzostwami Raducka bierze udział w zawodach ligowych organizowanych w Ozorkowie i Zgierzu oraz w mistrzostwach we Wrocławiu, Bytomiu, Warszawie i w Dojo w Starej Wsi.

- Staram się brać udział w jak największej liczbie turniejów, bo to najlepszy trening przed poważniejszymi imprezami – twierdzi. - To przygotowanie do mistrzostw Polski, Europy i świata.

Treningi Ani angażują całą rodzinę. Dziewczyna mieszka w Pabianicach, więc do łódzkiego klubu trzeba ją dowozić. Jest zawodniczką Klubu Karate 44, czyli jednego z najlepszych w Polsce. Jej sensei to Iwona Karwacka.

- To jedna z najlepszych trenerek, o jakich słyszałam. Cieszę się, że mnie trenuje. Nigdy nie zapomnę jednak pracy i tego, czego się nauczyłam pod kierunkiem Tomasza Michałowskiego z Pabianic. Z pewnością dzięki jego treningom udało mi się dostać do grupy mojej obecnej sensei - twierdzi.

Dziewczyna trenuje trzy razy w tygodniu. Przed ważniejszymi zawodami w klubie jest nawet dwa razy częściej. Jeździ też na obozy letnie i zgrupowania. Tam treningi są codziennie, czasem po 8 godzin.

Anna chodzi do Gimnazjum ZNP w Łodzi. Poza karate ma też inne pasje: rysuje, fotografuje, uczy się języków obcych. Lubi leniuchować i spać. Uczy się bardzo dobrze, a jej ulubionym przedmiotem jest chemia.

Kolejna część cyklu "To się nazywa mieć pasję" już jutro na portalu

Poprzednia część cyklu: http://www.zyciepabianic.pl/wydarzenia/miasto/nasze-sprawy/z-reszta-swiata-pokonal-usa.html