– Przykro mi – mówi doktor Andrzej Sieczkowski. – Ale sam leżę w szpitalu i nie mogę zająć się organizowaniem akcji strajkowej.
Pacjenci mogą odetchnąć. Choć w Łódzkiem strajk zacznie się w poniedziałek, szpital i przychodnie w Pabianicach będą pracowały normalnie. Nie ma też obawy, że na dyżurach zabraknie lekarzy. Nasi doktorzy zostają na etatach - nie zamierzają odchodzić do prywatnych gabinetów.
– Nie ma masowych zwolnień z pracy – dodaje Sieczkowski.– Żaden z moich kolegów nie złożył wypowiedzenia.
Za to po szpitalu rozeszła się wieść, że policja wypytywała dyrekcję o lekarzy, którzy zamierzają wziąć udział w strajku.
– To nieprawda. Pierwsze słyszę o takim zdarzeniu – mówi młodszy inspektor Piotr Rosiak, komendant pabianickiej policji. – Ja na pewno nie dzwoniłem do szpitala.
Jednak o tym, że policjanci dzwonili do szpitala i wypytywali o lekarzy, wie nadkomisarz Magdalena Zielińska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
– Informacje zbierane przez policjantów dotyczą jedynie ilości i lokalizacji szpitali, które zamierzają przystąpić do strajku – tłumaczy nadkomisarz. – Są to standardowe działania wynikające z ustawy o policji. Informacje takie są zbierane wtedy, gdy mogą wiązać się z zagrożeniem porządku publicznego.