Policjantów na ulicę Słowackiego wezwała sąsiadka pijanych. Gdy nad ranem nie mogła spać z powodu głośnej libacji u sąsiadów, usłyszała płacz dziecka. Dobiegał zza ściany. Sąsiadka wiedziała, że mieszka tam para z maleńkim synem. Zaniepokojona sytuacją dziecka, zadzwiniła po policję.
Gdy policjanci weszli do mieszkania biesiadników, za stołem gęsto zastawionym butelkami siedziało pięcioro. Ledwie siedziało. A obok głośno płakał pozostawiony bez opieki roczny chłopiec. Wśród zapitych „głuchych” był 44-letni ojciec malca i jego beztroska babcia. Oboje mieli trudności z przypomnieniem sobie, gdzie są i co tu robią… W organizmach mieli po ponad 2 prom. alkoholu.
Matki w domu nie było. Policjanci oddali malca pod tymczasową opiekę sąsiadki. A „tatusia” zabrali do komendy. Niedługo potem przyczłapała tam jego partnerka. Pijana. „Mamusia” chłopczyka w organizmie miała też ponad dwa prom. alkoholu.
Ojciec i matka najprawdopodobniej staną przed sądem rodzinnym.