Dziś Gazeta Wyborcza napisała: "Niedawno policję zaalarmowała przerażona żona mieszkańca Pabianic: mężczyznę ktoś porwał i domagał się okupu. Okazało się, że "porwany" zaciągnął spore pożyczki na gigantyczny procent, a pożyczkodawcy zaczęli mu grozić, więc postanowił się ukryć. Policjanci odnaleźli go całego i zdrowego w aucie na stacji benzynowej".
- To bardzo stara historia - mówi podkomisarz Piotr Adamczyk. - Na drugi dzień po zgłoszeniu żona odwołała zawiadomienie. Mąż się znalazł. Bał się odbierać telefonów, bo szukali go pożyczkodawcy.
Komentarze do artykułu: Porwany nie porwany
Nasi internauci napisali 0 komentarzy