Środa, godzina 20.40. Ulicą Broniewskiego jedzie samochód marki Peugeot. Pod prąd. Widzą to policjanci i dają kierowcy sygnał, by się zatrzymał. Peugeot staje, ale tylko na chwilę. Kierowca szybko wrzuca wsteczny bieg i auto rusza z piskiem opon.
Policjanci wskakują do radiowozu i jadą za nim. Peugeot ulicami pędzi Moniuszki, Wiejską w kierunku Hermanowa, potem jedzie przez Terenin i Pawlikowice.

Jedzie środkiem jezdni. Spycha inne samochody na pobocze. Zajeżdża drogę policyjnemu radiowozowi. Wkrótce do pościgu dołączają kolejne patrole. Już cztery radiowozy gonią peugeota.
Na leśnym dukcie między Dłutowem a Mierzączką Dużą radiowozy zajeżdżają drogę peugeotowi. Z auta wyskakuje trzech mężczyzn. To kierowca i dwaj pasażerowie. Uciekają w las. Każdy w inną stronę. Za nimi biegną policjanci.
Kierowca peugeota biegnie przez dukty leśne i polanę zalaną wodą. Dociera do posesji w Dłutówku. Jest bardzo zmęczony. Prosi gospodarzy o wodę. Ci informują policję o nieoczekiwanym gościu. 18-latek zostaje zatrzymany. Jest godzina 21.30.

W pabianickiej komendzie młodzieniec tłumaczy, dlaczego uciekał.
Mieszka w Łasku. Tego dnia bez wiedzy rodziców zabrał kluczyki od peugeota. Była godzina 18.00. Postanowił się przejechać. Wziął dwóch kumpli i ruszyli w miasto. Jeździli trochę po Łasku, a potem wyjechali na krajową "14". Dojechali do Pabianic. Krążyli po mieście, aż na Broniewskiego natknęli się na oznakowany radiowóz. Kierowca nie zatrzymał się do kontroli i uciekł, bo nie miał dokumentów wozu ani prawa jazdy.

Teraz odpowie za naruszenie przepisów ruchu drogowego. O jego losie zadecyduje sąd.