Coraz rzadziej płacimy ratuszowi za to, że mamy psa. W tym roku pabianiczanie zapłacą 78.000 zł. W ciągu roku opłaty te zmalały o ponad 30.000 zł. Na pewno pomogłoby chipowanie psów, ale jest kosztowne.

- Jest firma, która chce to robić, ale musimy wyłożyć pieniądze, a nie mamy ich – tłumaczy prezydent Zbigniew Dychto.

- Mamy problem, bo pies to przedmiot opodatkowania ruchomy – tłumaczy Beata Strojny z wydziału finansowego ratusza. - A to słyszymy, że zdechł, został sprzedany, albo właśnie uciekł.

Każda osoba, która nie ma już psa, ma 14 dni na wypełnienie formularza, w którym informuje, jaki jest stan. Tylko nieliczni informują o tym urząd.

- Psy się starają, zwiększają nam podatki, a my nie potrafimy tego wyegzekwować – mówił ze śmiechem radny Krzysztof Górny.

W tym roku liczono, że z opłat za psa do kasy miejskiej wpłynie 100.000 zł. Już wiadomo, że to się nie uda.