Siedmioletni Kewin bawił się z kolegami na Lewitynie w sobotę po południu. Przyszedł tam pod opieką znajomej jego matki. Nagle kobieta zorientowała się, że chłopca nie ma. Zgłosiła to policji.

Chłopcy, którzy bawili się z Kewinem, mówili, że widzieli go w wodzie. Na trwającym na Lewitynie festynie zrobiła się napięta atmosfera. Tym bardziej, że jednym z organizatorów imprezy była policja.

Rozpoczęły się poszukiwania. Ze sceny nawoływano do wyjścia z wody wszystkich kąpiących się. Policjanci ogłaszali i przypominali, że na terenie ośrodka obowiązuje zakaz kąpieli.

40 minut trwały poszukiwania. Przeszukiwano teren, próbowano dodzwonić się do matki dziecka. Kobieta, pod której opieką był chłopiec, płakała. Jego koledzy kilkakrotnie opowiadali całą sytuację.

Siedmiolatek znalazł się w domu.

- Całe szczęście, że to się tak skończyło – mówi podkomisarz Joanna Szczęsna z Komendy Powiatowej Policji w Pabianicach. – Najbardziej przerażające było to, że chłopiec wchodził do wody. Wiadomo, jak mogą się skończyć takie zabawy bez ratownika.

Na razie z kąpieliska na terenie ośrodka nie można korzystać. Na plaży stoi wielki znak: zakaz kąpieli.

- Rodzice, pilnujcie swoich dzieci – apeluje podkomisarz Szczęsna. – Rozmawiajcie z nimi, nie pozwalajcie im łamać obowiązujących zakazów. Jak nie można się kąpać, to nie można.