Na pięćdziesiąte urodziny przebiegł pierwszy w życiu maraton, ale na sześćdziesiąte planuje pokonać triatlon. 57-letni dziś Marek Pawlak sport zaczął uprawiać dopiero w wieku 47 lat.
 
- Na studiach nie mogłem przebiec kilometra, a w szkole wychowanie fizyczne było najgorszą zmorą – wspomina. - W piłkę nigdy nie grałem.
 
Wszystko zmieniło się, gdy w 2006 roku zupełnie przypadkiem zgłosił się do warszawskiego biegu Run Warsaw na 5 kilometrów.
 
- Biegłem w grupie kilku tysięcy osób i poczułem, jakie to fajne. Było to w październiku i od razu zapisałem się na 11 listopada na XXVIII Warszawski Bieg Niepodległości. Wyzwanie było duże, bo musiałem przebiec 10 km – przyznaje.
 
Rozpoczęły się treningi, bieganie z Bugaju do Miejskiego Lasku i z powrotem. Pawlakowi było mało. W 2007 roku wszedł na salę w Łodzi przy Piotrkowskiej na zajęcia jogi.
 
- Zobaczyłem wiszącego na linach mężczyznę. To był właściciel szkoły jogi Michał Szepaniak. I tak zaczęła się moja przygoda z jogą. Po co mi to było potrzebne? Chciałem w ten sposób rozluźnić ciało po intensywnych biegach i wyciszyć się – wyjaśnia.
 
Po pierwszych biegach zaczął odczuwać bóle stawów. Lekarz rodzinny był załamany pomysłami nie najmłodszego już pacjenta. Ortopeda bez ogródek stwierdził: „Marek, po co ci to bieganie”. 
 
- A ja biegałem. Wbrew zaleceniom lekarzy – przyznaje. - Z czasem stawy wzmocniły się, poprawiła się kondycja i zwiększyła wydolność organizmu.
 
 
 
4 lata temu biegające małżeństwo Milena i Bartek Grzegorek zabrali go na morsowanie do Strykowa.
 
- Jechaliśmy prawie godzinę, żeby na minutę wejść do wody i znów wsiąść w auto i wracać do domu. Morsowanie spodobało mi się. Od tamtej pory w zimie co najmniej raz na tydzień morsuję – mówi Marek. - Od lat nie choruję. Nawet kataru nie mam. A wyniki mam bardzo dobre. 
 
Morsy z Łódzkie Morsuje spotykają się w środy - 18.30, soboty - 15.00 i niedziele - 12.00 nad stawem w Konstantynowie.
 
 
 
 
O życiu z pasją i w zdrowiu mówi Marek Pawlak Życiu Pabianic. Artykuł przeczytasz w papierowym wydaniu tygodnika