ad
- Z analogiem w ręku zaczynałam od pejzaży i makrofotografii – przyznaje. - Potem fotografowałam pabianickie fabryki. Ale dopiero w liceum plastycznym z powodu przyjaźni z ludźmi ze Śląska stał on się kierunkiem moich najczęstszych wypraw.
Tak powoli rodziła się pasja Tomickiej do fotografowania opuszczonych, zapomnianych miejsc, nieczynnych już obiektów przemysłowych: cementowni, kopalni, hut czy elektrowni.
- Zamiłowanie do fabrycznej architektury Pabianic wynika z tego, że na co dzień obcowałam z Pawelaną, Pamoteksem, „papiernią”. Babcia mieszkała na Garncarskiej, więc idąc do niej, mijałam fabryki. I zachwycałam się detalami – wspomina.
 
O zdolnej pabianiczance więcej przeczytasz w papierowym wydaniu Życia Pabianic