Sposobów na pozbawienie życia karpia jest wiele. Najbardziej znaną metodą jest uderzenie ryby młotkiem w zgrubienie między oczami. Niektórzy nie biją między oczy, a w specjalny punkt znajdujący się między głową a tułowiem.
– Uderzam młotkiem w łepek, a dokładnie w czoło, żeby karpia ogłuszyć. Później odcinam mu głowę – mówi pan Zbigniew. – Po dwóch godzinach za denata zabiera się żona. Wcześniej nie można, bo ryba ma drgawki.
Do zamachu na karpia warto przygotować: deskę do krojenia, drewnianą pałkę i ostry nóż. Rybę należy chwycić za grzbiet, po czym mocno i stanowczo uderzyć ją w podstawę czaszki, około 2 cm powyżej oczu. Następnie szybko przeciąć rdzeń kręgowy karpia.
Istnieje również inne wyjście z ciężkiej sytuacji, przed którą w Wigilię staje niejeden mężczyzna. Karpiowi można naciąć kręgosłup, a dokładnie - skrzela.
Inną metodą na zamordowanie ryby jest zabijanie prądem, mocą 24 V. Jednak takie sposoby stosuje się tylko w dużych hodowlach.
– Rybę można jeszcze zamrozić. Zimna woda karpiowi nie jest straszna, co innego zamrażarka – mówi Zbigniew Socha, mistrz powiatu pabianickiego w wędkarstwie.
Tym, którzy mają zbyt słabe nerwy na mord we własnej łazience, pomagają pracownicy sklepów rybnych. Na miejscu oprawiają ryby.
– Mamy w sklepie specjalną gilotynę, którą ucina się karpiowi głowę – mówi Jadwiga Gilewicz ze sklepu rybnego przy ulicy Moniuszki. – Trwa to sekundę, a ryba się nie męczy.