Poszukiwany Artur Walas Kleibor. 15 tysięcy złotych nagrody! Komendant Wojewódzki Policji w Łodzi wyznaczył nagrodę pieniężną w wysokości 15 tysięcy złotych za informację, która doprowadzi do zatrzymania poszukiwanego Artura Walasa (Kleibor).

Policjanci zwrócili się do Prokuratury Rejonowej Łódź-Bałuty o wydanie listu gończego za 29-letnim Arturem Walasem (Kleibor) w związku ze śmiercią 20-letniej zduńskowolanki. Mężczyzna przebywał w ostatnim czasie w Łodzi przy ulicy Rojnej.

Ostatni raz widziany był 16 sierpnia 2017 roku w Zduńskiej Woli .
Artur Walas Kleibor, syn Piotra i Ewy. Ur. 25.03.1988 roku. Wzrost: 196 cm, dobrze zbudowany. Kolor oczu: brązowe. Włosy: ciemne. Znaki szczególne: tatuaż na prawym przedramieniu.

Wszystkie osoby, które mają informacje na temat aktualnego miejsca pobytu poszukiwanego, widziały go po 16 sierpnia 2017 roku lub mają inne informacje mogące pomóc w zatrzymaniu tego mężczyzny, proszone są o kontakt z Komendą Wojewódzką Policji w Łodzi, ul. Lutomierska 108/112, tel. (42) 665 22 56, kom. 693 997 284 lub 997 na terenie całego kraju.
Policja zapewnia anonimowość.

Przypominamy

Zgodnie z art. 239 Kodeksu karnego osoba, która utrudnia lub udaremnia postępowanie karne, pomagając sprawcy przestępstwa uniknąć odpowiedzialności karnej, w tym zwłaszcza gdy ukrywa sprawcę albo zaciera ślady przestępstwa, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.

Artur Walas Kleibor jest poszukiwany w związku ze śmiercią 20-letniej Kai. Okazuje się, że był on w 2011 r. skazany za gwałt, którego dokonał w Wielkiej Brytanii.

29-letniego Artura Walasa ostatni raz widziano 16 sierpnia w Zduńskiej Woli. Mężczyzna mógł mieć związek ze śmiercią 20-letniej Kai, której ciało znaleziono w wersalce w mieszkaniu na łódzkim Teofilowie, które wynajmowali. Jak wynika z sekcji zwłok, przyczyną śmierci 20-latki było uduszenie.

Brytyjskie media podają, że mężczyzna w 2011 r. został skazany na 8 lat więzienia za gwałt, którego dokonał na 27-latce w 2009 r. w Westwood w Anglii. Kaja prawdopodobniej nie znała jego przeszłości .

Kobietę ostatni raz widziano 15 sierpnia. Wieczorem z 2-letnim synem pojechała do Łodzi do swojego partnera, którego poznała kilka tygodni wcześniej. Następnego dnia mężczyzna odwiózł synka Kai do Zduńskiej Woli. Rodzinie powiedział, że ona źle się poczuła, bolał ją kręgosłup. Telefony od krewnych również odbierał on. Twierdził, że kobieta wzięła tabletki i nie może rozmawiać. Potem telefon zamilkł, a po mężczyźnie ślad zaginął. Wówczas rodzina zgłosiła zaginięcie Kai. Kilka godzin potem policja przeszukała mieszkanie przy ul. Rojnej, ale nie znaleźli w nim 20-latki.

Rodzina zaczęła jej szukać na własną rękę. Pojechali do mieszkania, z którego według sąsiadów wydobywał się nieprzyjemny zapach. Wezwano policję i straż pożarną. Jeden ze strażaków wszedł do mieszkania przez okno.
Kolejny raz stwierdzono, że kobiety w nim nie ma. Dopiero 2 sierpnia policja naprawdę przeszukała mieszkanie i natrafiła na zwłoki ukryte w wersalce.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że kobieta nie żyła od 15 lub 16 sierpnia. Została uduszona.

Komendant Miejski Policji w Łodzi polecił wszcząć cztery postępowania dyscyplinarne wobec policjantów z KMP w Łodzi, którzy weryfikowali informacje dotyczące mieszkania przy ul. Rojnej.

Komenda Wojewódzka Policji w komunikacie podaje, że "już 17 sierpnia, kiedy to w godzinach wieczornych rodzina zgłosiła zaginięcie siostry, zostały wszczęte pierwsze działania. Informacje o poszukiwaniach przekazano do wszystkich jednostek policji na terenie kraju, sprawdzono m.in. czy udzielano jej pomocy medycznej, ustalono dane osobowe mężczyzny".