Pożar pierwsza zauważyła kobieta jadąca autem ulicą Pabianicką. To ona zaalarmowała strażaków. Był piątek, godzina 23.10.

– Na miejsce pojechało 10 jednostek straży pożarnej – mówi dyżurny strażak. – Palił się parterowy, drewniany budynek mieszkalny.

Strażacy nie mogli podejść pod płonący dom, bo temperatura była bardzo wysoka. Pracowali w aparatach powietrznych. Kiedy ugasili ogień, przeszukali zgliszcza domu. Znaleźli w nich zwęglone zwłoki.

– Nie wiadomo, kto to był – mówi dyżurny. – Nie ustaliliśmy też wstępnej przyczyny pożaru.

Do Huty Dłutowskiej przyjechała policja i prokurator. To oni zajmą się wyjaśnieniem przyczyny pożaru i ustaleniem, kim był tragicznie zmarły człowiek.

Są podejrzenia, że w pożarze zginął 70-letni właściciel domu.
Akcja strażaków trwała prawie 4 godziny. Brali w niej udział, oprócz zawodowców z Pabianic, ochotnicy z Pawlikowic, Piatkowiska, Dłutowa, Pabianic. Ostatnia jednostka strażaków do bazy wróciła przed godziną 3.00.

Dom spłonął doszczętnie. Straty oszacowano na 20.000 zł.