W środę około godziny 13.00 do Straży Miejskiej zadzwoniła kobieta mieszkająca przy ul. Brackiej. Za sklepem mięsnym (obok sklepu z dopalaczami) zauważyła mężczyznę, który nie dawał oznak życia. We wskazane miejsce natychmiast ruszył patrol strażników. Mundurowi rozpoczęli reanimację. Po 20 minutach na miejsce dotarła karetka. Lekarz stwierdził zgon. 

- Była to osoba nam znana. Także z akcji przeciw dopalaczom - mówi Tomasz Markocki, komendant Straży Miejskiej.  

To, czy powodem śmierci było zażycie dopalaczy, wyjaśni biegły lekarz.