Agata recenzuje książki i przeprowadza wywiady z pisarzami. Ostatnio rozmawiała z Wojtkiem Kuczokiem, tegorocznym laureatem
prestiżowej nagrody Nike.

- Rozmawialiśmy o jego najnowszej powieści "Widmokręgu". To piękna, wzruszająca opowieść o różnych rodzajach miłości,
przepięknie napisana - wyjaśnia.

W rozmowach ze sławnymi ludźmi Agata ma spore doświadczenie. Dzięki pracy w "Rowerze Błażeja" miała okazję poznać Sarę Connor, Craiga Davida i rockersów z Linkin Park.

- Zawsze marzyłam o tym, aby robić program o kulturze. W "Rowerze" zaczęłam realizować materiały dotyczące ważnych wydarzeń kulturalnych. Coraz częściej współpracowałam z moimi guru: Tomkiem Żądą z radiowej trójki i Pawłem Rojkiem z 5-10-15. Nasza kilkuletnia współpraca zaowocowała zdobyciem czasu antenowego. I teraz siedzimy sobie w trójkę na naszym parapecie.

Agata w telewizyjnym studiu przy Woronicza pracuje od ósmej rano do późnego wieczora. Do niedawna jeszcze studiowała dziennikarstwo.

- Sama nie wiem, jak to wszystko godziłam. Ale bardzo się starałam. Wszystkim chciałam udowodnić, że się nadaję, że jestem
najlepsza. A obok mnie byli ludzie z Warszawy. Ludzie, którym zależało tylko na tym, żeby się pokazać na wizji.

Bywało, że starała się za bardzo. Do programu "Rower Błażeja" dostała się dopiero za drugim podejściem.

- Odpadłam, bo przesadziłam. Ubrałam się w sukienkę, umalowałam i uczesałam jak Grażyna Torbicka. I okazało się, że do programu dla młodzieży nikt takiej Torbickiej nie potrzebuje -
wspomina. - Rok później, na drugi casting szłam już bez przekonania. Byłam wtedy przeziębiona i zachrypnięta. Miałam gorączkę, więc włożyłam ciepły sweter i najzwyklejsze dżinsy, a włosy związałam tak po domowemu. Myślałam, że i tak się nie dostanę. Na dodatek na zakończenie usłyszałam oklepaną
formułkę "odezwiemy się".

Zrezygnowana jeszcze tego samego dnia wróciła do Pabianic.

- Jadłam właśnie kolację, gdy zadzwonił telefon.
Usłyszałam, że będę pracować w "Rowerze" i że mam jutro być w Warszawie, bo rozpoczynają się zdjęcia. Zaniemówiłam, a po chwili zaczęłam się pakować - opowiada.

Agata przez 5 lat studiowała na Uniwersytecie Warszawskim.

- Pewnie byłoby mi trudniej, gdybym dopiero musiała się tam wyprowadzić - przyznaje. - Ale w zasadzie nigdy nie bałam się tej wielkiej Warszawy. To raczej moja mama zawsze drżała, że sobie nie dam rady. Taka sama w wielkim mieście.

W programie "Rower Błażeja" uczyła się dziennikarstwa.

- Uwielbiałam robić felietony. Pamiętam, jak rozmawiałam z niedoszłą samobójczynią. Jadąc na materiał do Wrocławia, planowałam sobie wszystko: o co zapytam, jaki podkład muzyczny chcę mieć, jakie zdjęcia, jakie plenery - opowiada. - W studiu podczas emisji widziałam reakcje publiczności: wzruszenie i przysłowiową "łezkę w oku". Byłam dumna z siebie.

"Rower Błażeja" był na antenie przez sześć lat. W tym roku zniknął.

- Na szczęście w ramówce znalazło się miejsce na "Parapet", a na parapecie miejsce dla mnie - żartuje Agata. - Nie umiałabym już chyba żyć po cichu, z dala od zgiełku Warszawy. Może kiedyś do Pabianic wrócę, ale teraz mam jeszcze dużo do zrobienia.