- Budowę zaczęliśmy pod koniec stycznia. Na początku w ruch poszły grabki i szpadelki, później wkroczył "ciężki sprzęt" czyli szpadle i łopaty - opowiada Dawid Jurga.
- Potem zjazd wyrównaliśmy i utwardziliśmy. Wykorzystaliśmy do tego kamienie - dodaje Dawid Janas.
Zmorą dręczącą chłopców są amatorzy "napojów wyskokowych". Rozbierają i sprzedają elementy skoczni wykorzystywane przez chłopców do budowy.
- Mieliśmy paletę umożliwiającą podjazd pod wysoki krawężnik, była też nasza flaga uszyta przez mamę jednego z kolegów, ale po dwóch dniach zniknęły - mówi Adrian Kossakowski.
Chłopcy mają problem nie tylko z drobnymi pijaczkami. Górka - zjazd jest blisko drogi wiodącej do złomowiska. Nie mogą się za bardzo rozpędzić, bo w każdej chwili może tędy przejeżdżać samochód. Poza tym ścieżka szybko zarasta chwastami. Ale oni nie załamuja rak.
- Cały czas udoskonalamy naszą skocznię, choć teraz mamy coraz mniej czasu, bo zaczęła się szkoła - tłumaczy Maciej Wróbel.
- Nie przeszkadzamy tu nikomu, raczej ludzie nas chwalą że tak wytrwale pracujemy i nie załamujemy się kiedy po dwóch dniach owoce naszej pracy znikają - mówi Daniel Dudziński.
Zimą chłopcy chcą z górki zjeżdżać na plastikowych "jabłkach" i sankach.
- Pole do golfa to ładny bezsens - stwierdza Maciej Wróbel. - Może dobre to dla starszych. Nam bardziej przydałby się skatepark.
- Nasz park przypomina śmietnisko, w krzakach pełno butelek a w nocy aż strach przejść - stwierdzają zgodnie chłopcy.
- Szkoda że prezydent nic sobie nie robi z tego że w naszym mieście jest coraz mniej miejsc do aktywnego spędzania czasu - mówi Dawid Jurga.
Zdaniem chłopców pieniądze, które wydano na koncert rapera Mezo podczas Dni Pabianic wystarczyłyby na urządzenie takiego placu.
– A korzyści z tego więcej, bo to nie jednodniowa rozrwyka – mówią zgodnie.
Teraz szukają pomocy w utwardzeniu zjazdu.
– Przydałoby się też ogrodzenie, by wszystko co budujemy nie znikało po dwóch dniach - mówi Dawid Janas.