ad

Burza z piorunami i potwornie silny wiatr przeszły przez Dobroń i okoliczne miejscowości w czwartek nad ranem. Obraz po nawałnicy był straszny. Tysiące powalonych drzew, zerwane przewody elektryczne,  domy bez dachów. Z około 10 domów zerwało całe dachy, z kolejnych 10 wiatr porwał dachówki. Łącznie zniszczonych i przygniecionych przez drzewa dachów jest około 70. Na skrzyżowaniu w Dobroniu nie działa sygnalizacja świetlna. Światła nie mają też mieszkańcy.
Do akcji ratunkowej przystąpiło 100 strażaków z OSP Orpelów, Dobroń, Ldzań, Róża, Morgi, Mogilno, Markówka, Chechło, Wola Zaradzyńska, Rydzyny, Piątkowisko, Ślądkowice. Z Pabianic przyjechali strażacy z drabiną i podnośnikiem. Były też trzy patrole policji. Funkcjonariusze kierowali ruchem, zabezpieczali nieprzejezdne odcinki. Leżały na nich powalone drzewa. Na trasę z Pabianic do Łasku wysłano spychacz. Wyrwane z korzeniami ogromne drzewo tarasowało drogę. Zepchnięto je do rowu.

Strażacy pracowali w czwartek od godz. 6.00 do 22.00. Dziś (piątek) mają nadal pełne ręce roboty. Podnoszą zwalone na domy drzewa, tną gałęzie na mniejsze kawałki. Zabezpieczyli plandekami domy bez dachów. 

– Liczenie strat zacznie się dopiero w poniedziałek – mówi Mariusz Krulik, komendant gminny OSP Dobroń, kierujący akcją. – Uprzątnięcie gminy zajmie nam co najmniej 2 tygodnie.

Wójt gminy Robert Jarzębak wczoraj od rana do późnego wieczora był tam, gdzie pracowali strażacy. Pracownicy gminy dokumentowali szkody. Straty nadal są szacowane. 

- Dziękuję wszystkim jednostkom straży pożarnej, które w pocie czoła, z nadludzką siłą pracowały, by pomóc naszym mieszkańcom. Podziękowania należą się też pracownikom Urzędu Gminy, którzy się tak bardzo zaangażowali oraz samym mieszkańcom, którzy wzajemnie sobie pomagali w tej trudnej sytuacji. Jeszcze niestety jest wiele do zrobienia - podsumowuje wójt.