Na pytanie, jak zamierza to zrobić, Hanke odpowiada stanowczym tonem:

- Będę szybciej reagować na wszelkie przejawy przemocy w szkole. Uczniów, którzy coś przeskrobią, od razu weźmie w obroty pedagog szkolny. Natychmiast będziemy powiadamiać rodziców.

Twarde rządy to reakcja na tragiczną śmierć 13-letniego Damiana Rogulskiego, zamordowanego na początku stycznia przy ul. Pułaskiego. Damian był uczniem Gimnazjum nr 2.

- Ta tragedia nigdy nie zniknie z pamięci - mówi dyrektor Hanke. - Wprawdzie mordercy nie byli naszymi uczniami, ale zrobimy co w naszej mocy, by podobna tragedia się nie powtórzyła.

Akcję "Zero tolerancji dla przemocy" zaproponowali uczniowie klasy III c.

- Pisali ankietę na lekcji języka polskiego. Mieli odpowiedzieć, czy czują się bezpieczni i co zrobić, żeby szkoła była bezpieczna - opowiada Hanke.

"Najmocniej" napisała Martyna Jakubowska: "Dlaczego nie wprowadzić rządów silnej ręki?" - pytała. - "Burmistrz Nowego Jorku, Rudolph Giuliani rządził twardo i dzięki temu przestępczość w mieście spadła".

- Pomyślałem, że to dobry pomysł - mówi Hanke.

I zapowiedział bezpardonową walkę z bójkami, wagarami, wulgarnym językiem, paleniem papierosów w szkole. Dzięki temu zyskał nowy pseudonim - Giuliani.

- Nie możemy zmienić niedoskonałego prawa, ale możemy dbać o porządek na własnym podwórku. Najpierw w naszej szkole, potem w mieście, a wreszcie może i w całym kraju - mówi Grzegorz Hanke.


***
CO NA TO UCZNIOWIE

Adam Lewandowski, II b:

- Nie boimy się twardej ręki. Spokojni uczniowie nie odczują żadnej różnicy. A ci, którzy cały czas odwalają jakieś numery, zastanowią się dwa razy zanim znów coś zmalują.

Dominika Urbańczyk, III c:

- To dobre wyjście, jeśli mamy się w szkole czuć bezpieczniej.


***
Nimi też wstrząsnęła śmierć Damiana Rogulskiego

UCZNIOWIE MÓWIĄ: "VETO!"

---------------
Młodzież z Gimnazjum nr 1 napisała petycję do Sejmu.
---------------

- Chcemy, żeby ograniczono liczbę domów dziecka - mówi Ania Samojca, uczennica III klasy w Gimnazjum nr 1. - Uważamy, że najlepszym miejscem dla dzieciaków pokrzywdzonych przez los są rodzinne domy dziecka.

Uczniowie "jedynki" przygotowali petycję w tej sprawie. Chcą ją złożyć w Sejmie. Aby zajęli się nią posłowie, trzeba zebrać aż 100.000 podpisów.

- Mamy nadzieję, że zbierzemy ich dużo więcej - mówi Ania Samojca. - Zamierzamy współpracować z naszymi kolegami ze szkół w Łodzi, Sieradzu, Łasku, Zduńskiej Woli.

Petycję napisali, bo wstrząsnęła nimi tragiczna śmierć 13-letniego Damiana Rogulskiego, zamordowanego na początku stycznia przy ul. Pułaskiego.

- Byliśmy przerażeni tym, co mu zrobili - mówi Ania Samojca. - Niektórzy z naszych kolegów dobrze znali Damiana.

Jeden z trzech morderców był wychowankiem Domu Dziecka w Porszewicach.

- Może gdyby wychowywał się w rodzinnym domu dziecka, gdzie jest mama i tata, nie doszłoby do tragedii - zastanawia się Ania Samojca.

W pracę nad petycją zaangażowane są wszystkie dzieciaki z Gimnazjum nr 1. Ale pieczę nad akcją ma pięcioro uczniów najstarszych klas pod wodzą Agnieszki Wasilewskiej-Wincek, dyrektorki szkoły.

- Teraz naszą petycją zajmą się prawnicy - mówi dyrektorka Gimnazjum. - Wyniki akcji, czyli pismo z podpisami, zamierzamy przedstawić w Sejmie pierwszego czerwca. Podczas debaty parlamentarnej dzieci i młodzieży.