– Za 3–4 lata będziemy musieli płacić aż po 3 zł za metr sześcienny ścieków wpuszczonych do Grupowej Oczyszczalni w Łodzi – straszy radny Henryk Ratajski.

Jeszcze większym pesymistą jest wiceprezydent Marek Błoch.

– Szeregowy mieszkaniec może zapłacić nawet 4 zł, a przemysł będzie to kosztować 7 zł – mówi. – To dlatego, że Łódź podyktuje nam twarde warunki. Bardziej by się opłaciło zbudować własną oczyszczalnię ścieków. Ale takiej decyzji nie podjęto w odpowiednim czasie.

Do tej pory za spuszczenie wody w toalecie płacimy po 1,62 zł za metr sześcienny, bo w ten sposób zanieczyszczamy Dobrzynkę. Miasto nie płaci jednak kar za trucie środowiska. Nie płaci, bo buduje grubą rurę, którą ścieki popłyną do Łodzi. Budowa musi być zakończona w tym roku, ponieważ inaczej kara nas nie minie.

– Zdążymy w terminie – zapewnia wiceprezydent Błoch. – Trzeba jeszcze tylko wymienić sondę do pomiaru zanieczyszczeń w punkcie pomiarowym.

Budowa rury trwała 2 lata i kosztowała miasto 37 mln zł. Teraz część majątku wartego ok. 20 mln zł Pabianice muszą przekazać nieodpłatnie Łodzi. Tak stanowią przepisy.

Władze Pabianic negocjują z Łodzią cenę za wpuszczenie ścieków do GOŚ–u. Łodzianie żądają od nas po 1,34 zł za metr sześcienny.

– Staramy się zbić tę cenę – zapewnia Błoch. – Mieszkańcy Łodzi płacą za to tylko 68 groszy.