Prezydent Zbigniew Dychto nie ukrywał, że nie jest zadowolony z pracy nowej dyrektorki Miejskiego Centrum Pomocy Społecznej. Kilka razy publicznie mówił, że nie zamierza przedłużyć umowy. W tej decyzji popierało go kilka osób z Platformy Obywatelskiej.

- Mówią mi, że mam się jej pozbyć - zdradził jeszcze dwa tygodnie temu.

Dlaczego chciał tak postąpić? Bo miał skargi od pracowników MCPS-u, którzy mają dowody na mobbing. Kilka osób chce złożyć doniesienie do prokuratury. Czekają tylko na decyzję prezydenta.

- Jedna z pań już ją pozwała do sądu. Sprawa się toczy - mów pracownik opieki. - Kolejna sprawa w sierpniu.

Kolejna pracownica jest w szpitalu. Z Gdańskiej zabrało ją pogotowie. Stało się to po rozmowie z Bernerową.

- To mobbing to psycho-terror - mówi pracownica MCPS-u. - Ta kobieta wykończy wszystkich nerwowo. O wszystkim informujemy prezydenta. Już 23 stycznia otrzymał pierwsze pismo o tym, jak ta pani traktuje ludzi. I co? Nic nie zrobił. Przyzwolenie na takie traktowanie podwładnych to też mobbing. To jest karane.

Po tym piśmie trafiały do ratusza kolejne skargi pracowników MCPS. Czy poinformował o tym Państwową Inspekcję Pracy?

Obiecywał pracownikom, że to się zmieni.

Kto probował nakłonić prezydenta, by zmienił zdanie?

Na pytanie, co zrobi, odpowiada fortelem: - A ten Skowroński (ostatnio mianowany dyrektor ZGM) to się wziął do roboty. Nawet jestem zadowolony.