ad

Biletomat, w którym można płacić kartą bankową za przejazd, miał być, według MPK, trwały i niezawodny. Okazał się jednak równie awaryjny jak jego poprzednik, który często zatrzymuje monety wrzucone przez pasażerów i nie drukuje biletów. Dziś rano po raz kolejny przekonali się o tym pasażerowie tramwaju „41”. A że od 2 kwietnia ubiegłego roku nie można już kupić biletu u motorniczego, to zirytowani pasażerowie mieli więc dwa wyjścia - wysiąść z tramwaju lub jechać “na gapę”.

Ci, co korzystają z tej drugiej opcji, znają ryzyko otrzymania mandatu w razie kontroli.

Na szczęście Rada Miejska w Łodzi wyszła naprzeciw problemom pasażerów łódzkiego MPK (w tym też pabianickiego "41"). I taka sytuacja, jak z dziś rano, nie będzie już stresowała podróżujących. Z inicjatywą wyszedł radny łódzki, Bartosz Domaszewicz. Według jego pomysłu, pasażerowie w razie awarii biletomatu podczas kontroli zakupią bilet u kontrolera. Będzie to bilet 60-minutowy, w cenie 4,40 zł.

- Nowa uchwała wejdzie w życie 1 marca. Do tej pory będą obowiązywały stare przepisy taryfowe - informuje Agnieszka Magnuszewska, specjalista działu promocji MPK Łódź.

Czy to oznacza, że po 1 marca będzie można jeździć tramwajem "na gapę"?

- Tylko jeśli automat biletowy nie będzie działał i jeśli w tramwaju nie będzie akurat kontroli. Przy sprawdzaniu biletów można będzie po prostu zapłacić za przejazd u kontrolera. Co ciekawe, nie jest to jedyna możliwość - dodaje.

W uchwale czytamy, że można przyjąć mandat, a później się od niego odwołać, kupując bilet za 4,40 do 7 dni po zdarzeniu.

- Awarię biletomatu potwierdza wtedy MPK na podstawie numeru bocznego tramwaju - wyjaśnia Dział Promocji. - Nie obowiązuje wtedy także opłata manipulacyjna w wysokości 10 zł, nakładana zazwyczaj na pasażerów bez ważnego biletu.

Na razie, czyli do wejścia w życie uchwały, bilet trzeba skasować od razu po wejściu do tramwaju i nie ma od tego odstępstw, nawet jeśli biletomat nie działa.