Tragedia rozegrała się we wsi Rokitnica na drodze gruntowej z Ldzania do Gucinia. Autem opel kadett jechało 5 mężczyzn. Wszyscy pijani. Nagle kierowca stracił panowanie nad kierownicą. Samochód „koziołkował". Jacek J. wypadł przez szybę, a dachujące auto spadło na niego. Zginął na miejscu.

Śledztwo prowadzi policja w Łasku. Funkcjonariusze nie chcą udzielać informacji, zanim nie zakończą postępowania. Wiadomo jedynie, że przesłuchali ocalałych z wypadku. Wszyscy zgodnie zeznali, że to Jacek J. siedział za kierownicą opla. Ale…

– Nigdy w to nie uwierzę – mówi matka Jacka. – Z tego, co wiem, auto przewróciło się na prawą stronę, więc jak syn mógł wypaść z lewej strony i mieć tak poważne obrażenia niemal całej prawej strony ciała?

Rodzina twierdzi też, że Jacek nie miał przy sobie prawa jazdy.

– Nie miał żadnych dokumentów. Policja ustaliła, kim jest dopiero po sprawdzeniu numerów w jego telefonie komórkowym – opowiada matka.

W winę Jacka nie wierzą też jego znajomi.

– Przecież w środku siedział właściciel samochodu, równie pijany – dziwi się koleżanka zmarłego.

Jacek J. został pochowany w środę na cmentarzu katolickim. Osierocił dwie córki (11-letnią i 3-letnią). Jeżeli śledztwo wykaże, że to on prowadził opla, zakład ubezpieczeniowy nie wypłaci rodzinie odszkodowania.