Do ilu domów wybiera się ksiądz w porze kolędowania?

- Przez około trzy tygodnie odwiedzam od 230 do 450 rodzin z naszej parafii.

Jak jest ksiądz przyjmowany?

- Śmiało mogę powiedzieć, że przybywa otwartych drzwi. Zawsze jestem witany z ogromną życzliwością i serdecznością. Przed kolędą do drzwi pukają ministranci. Pytają, czy domownicy zechcą przyjąć księdza. Bo my chodzimy tylko tam, gdzie nas chcą.

Parafianie są zapewne bardzo gościnni. Po wypiciu ilu herbat musi ksiądz powiedzieć "dość, już nie mogę"?

- Zanim zapukamy do drzwi mieszkań, ogłaszamy z ambony, by księży niczym nie częstować. Nie mamy czasu na herbatki, bo niecierpliwią się czekający na nas sąsiedzi.

Czy jest "scenariusz" takich spotkań?

- Najpierw witam się z rodziną, głośno odmawiamy modlitwę, święcimy mieszkania. Potem zabieram się za uzupełnianie parafialnej kartoteki. Interesuje mnie, czy w rodzinie ktoś przybył. Wielu parafian dzieli się ze mną problemami: narzeka na zdrowie, trudne warunki materialne.

Nie rozmawia się tylko o chorobach i biedzie?

- Gdy jestem przyjmowany przez ludzi mieszkających bez ślubu, muszę zapytać, kiedy uregulują tę sprawę. Jeśli w domu są dzieci, zazwyczaj odpytuję je z pacierza. Oglądam zeszyty do religii. Dzieciaki lubią się chwalić - często śpiewają mi kolędy.

Czy zdarzają się zabawne sytuacje?

- Pewnego dnia przyszedłem do domu, w którym nie było kropidła. Gdy nastał czas poświęcenia mieszkania, zapanowała konsternacja. Wreszcie gospodyni spytała: "A ksiądz nie ma przypadkiem tego pędzla ze sobą?". Szczerze mnie to rozbawiło.

Niektórzy domownicy unikają spotkania z księdzem…

- Czasami wymyślają zabawne alibi dla nieobecnych domowników. Raz usłyszałem, że mąż akurat wyszedł z pieskiem na spacer. Co za pech! Innym razem pytam parafian, czy czytają prasę katolicką. Zamiast odpowiedzi pokazano mi lokalną gazetę. Z uśmiechem skomentowałem, że to taka ewangelia po pabianicku.

W Pabianicach kolęduje ksiądz już od 25 lat. Jakie zmiany zaszły w domach parafian?

- Mimo narzekań, moim parafianom powodzi się coraz lepiej. W domach przybywa sprzętów, są fajne telewizory, wieże stereo. Na parkingach stoją nowe samochody.

Ile pieniędzy parafianie wkładają do kopert?

- Każdy daje tyle, ile może, na ile go stać. Te pieniądze przeznaczamy na utrzymanie parafii. Przed kolędą wysyłamy do parafian listy. Dziękujemy za życzliwość okazywaną w minionym roku. Wyjaśniamy, na co wydajemy pieniądze i jakie są nasze potrzeby. Energia, ogrzewanie, pracownicy, nowe inwestycje - to kosztuje.

Jaki jest cel kolędowania?

- Chęć poznania codziennego życia parafian. Błogosławimy domy, modlimy się razem, rozmawiamy o życiu religijnym. Kolędowanie to posługa duszpasterska.

Bardzo dziękuję za rozmowę.


***
W noworocznym liście proboszcza do parafian czytamy:

"Ofiary zebrane przy ubiegłorocznej kolędzie pokryły koszt wymiany nagłośnienia w kościele. Do spłacenia zostało 15 tysięcy zł za wykonanie balustrady do Komunii Świętej.

Nasze zamierzenia na rok 2006:

- Koszt i eksploatacja ogrzewania kościoła górnego i dolnego (zakup oleju opałowego) od listopada do marca wynosi około 60 tys. zł.

- Energia elektryczna (oświetlenie, organy, dzwony, piece) to miesięczny koszt 3 tys. zł.

- Na 25-lecie parafii zostanie wykonana Droga Krzyżowa.

Niezbędna jest także druga składka roczna od każdej rodziny w okresie od lutego do 31 grudnia, złożona osobiście w kancelarii albo w kopertach na tacę w niedzielę, z podaniem czytelnie nazwiska i imienia oraz dokładnego adresu zamieszkania. Nie wyznaczamy nikomu określonej kwoty, lecz odwołujemy się do Waszej wypróbowanej już ofiarności".