Wiktoria ma cztery lata, piękne duże oczy, zadarty nosek. Wygląda jak elf z baśni. Cierpi na zespół Williamsa. To wada genetyczna, która zdarza się raz na 20.000 urodzeń. Oprócz charakterystycznego wyglądu dzieci z zespołem Williamsa mają dolegliwości sercowo-naczyniowe.

- Tętnica płucna Wiktorii jest zwężona w kilkunastu miejscach - mówi Anna Dmoch, mama dziewczynki. - Z tego powodu krew nie może prawidłowo płynąć przez płuca i doprowadzać tlenu do mózgu.

Anna Dmoch szukała ratunku dla córeczki w Klinice Kardiologii Szpitala Centrum Zdrowia Matki Polki.

- Doktor Moszura przeprowadził cewnikowanie lewostronne serca - opowiada.

W naczynie krwionośne dziecka lekarz wprowadził balonik, a wraz z nim stent (metalową sprężynkę). Balonik usunął, sprężynka została. Ona rozszerzyła naczynie krwionośne, dzięki temu krew może płynąć szerszym strumieniem.

- Wiktorię czeka jeszcze kilka zabiegów - mówi mama. - Teraz jedziemy do domu, ale będziemy wracać na kontrole.

* * *

Ciężką wadę serca u Pawełka lekarze wykryli jeszcze w łonie matki. Chłopiec przyszedł na świat przy pomocy cięcia cesarskiego. Niedługo potem miał zabieg. Trzykilogramowego pacjenta operowali doktorzy Tomasz Moszura i Paweł Dryżek.

- Malec miał zwężoną zastawkę aorty. U zdrowego dziecka ma ona 5-6 mm, u Pawełka jedynie 1-2 mm - wyjaśnia Moszura.

To sprawiało, że bardzo mało krwi wydostawało się z lewej komory serca dziecka i płynęło do głowy i nerek. Gdyby nie zabieg, Pawełek nie przeżyłby nawet tygodnia.

Lekarze wprowadzili do aorty balonik i wypełnili go płynem kontrastowym. W aorcie został stent, który rozszerzył aortę. To była precyzyjna robota. Balonik o średnicy 6 mm wprowadzili do tętnicy o średnicy 1 mm.

Dziś chłopczyk ma się dobrze. Jest ruchliwy i głośny. Cieszy się życiem. Jego mama - Elżbieta Korpol, nie ma słów wdzięczności dla lekarzy.

* * *

Już w cztery godziny po urodzeniu Zuzia zaczęła sinieć. Najpierw podczas płaczu, potem po jedzeniu. Miała bardzo poważną wadę serca.

- Naczynie dostarczające krew z serca do płuc dziewczynki było tak wąskie, że krew ledwie płynęła - mówi profesor Andrzej Sysa, ordynator kardiologii CZMP. - Uznaliśmy, że najlepszym rozwiązaniem będzie sposób stosowany u pacjentów po zawałach serca. Zwężone naczynie rozszerzyliśmy przy pomocy stentu wieńcowego.

Zabiegu dokonali doktorzy Moszura i Dryżak. Zrobili to na pracującym sercu. Stent musiał się znaleźć w wąziutkim tunelu między komorą serca, zastawką i tętnicą płucną. Trafili. Tunel w mięśniu sercowym, który miał zaledwie milimetr średnicy, rozszerzono czterokrotnie. Krew od razu zaczęła płynąć do płuc Zuzi.


***
Doktor Tomasz Moszura ma 41 lat. Ukończył Akademię Medyczną w Łodzi. Po studiach pracował w klinice Kardiologii Instytutu CZMP.

- Miałem szczęście trafić pod opiekę doskonałego fachowca, profesora Andrzeja Sysy - mówi. - Dbał o to, byśmy się rozwijali.

Moszura specjalizował się w pediatrii, ale interesowała go też kardiologia interwencyjna. W 1999 roku obronił doktorat. Szkolił się w Kanadzie i USA. Dziś nie brakuje mu ofert pracy w renomowanych klinikach na Zachodzie. Ale uważa, że w życiu ważne są nie tylko pieniądze.

- Lekarzem zostałem przez przypadek - wspomina. - Po maturze zastanawiałem się nad studiami politechnicznymi. Rodzice doradzali medycynę. Stwierdzili, że lekarze będą zawsze potrzebni.

Doktora Moszurę zawsze interesowała techniczna strona ratowania życia.

- Gdy tłumaczę rodzicom, co będę robił im chorym dzieciom, najlepiej rozumieją mnie ojcowie-hydraulicy - śmieje się doktor.


***
- Jesteśmy ośrodkiem kardiologicznym i kardiochirurgicznym - mówi profesor Andrzej Sysa, kierownik Kliniki Kardiologii Instytutu CZMP. - Leczymy dzieci z wadami z okresu życia płodowego. Bywają przypadki na tyle ciężkie, że nie możemy pomóc. Są też takie, które możemy naprawić, np. wady związane ze zwężeniami lub dysfunkcją zastawek. My staramy się pomagać wszystkim. Zwłaszcza w ostatnich kilkunastu latach postęp w kardiologii interwencyjnej i kardiochirurgii dziecięcej jest bardzo duży. W wielu przypadkach jest możliwa reparacja częściowa polegająca na paliatywnych metodach operacyjnych, nie do końca naprawiająca budowę anatomiczną. Są też takie, gdzie możliwa jest całkowita korekcja, czyli naprawa anatomiczna.