Na korytarzu sądowym pokrzywdzony Cygan i jego żona rzucili się na kobietę. Była to żona Mirosława J., jednego z porywaczy (oskarżonao pomaganie porywaczom, ale odpowiadająca z wolnej stopy). Kobieta oberwała pięściami. Usłyszała, że czeka ją także sąd cygański. Trzeba było wzywać lekarza pogotowiai policję sądową. Karetka zawiozła pobitą do szpitala, z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu.

Cygana Jana Z. uprowadzonow maju 2000 r. sprzed stacji benzynowej w Chechle, którą prowadził. Gdy wysiadał z samochodu, dopadło go dwóch mężczyzn. Na głowę naciągnęli mu worek. Związanego Cygana porywacze wrzucili do furgonetki. W pobliżu Łasku przesiedli się do innego samochodu, a żuka porzucili w lesie.

Przez ponad dwa tygodnie Jan Z. był więziony. Bito go i maltretowano. Za uwolnienie porywacze żądali ogromnego okupu - 1,5 mln dolarów. Po negocjacjach "spuścili" na 400.000 dolarów. Cygan został uwolniony przypadkowo - gdy porywacze wieźli go autem, natknęli się na patrol policji.

O porwanie i próbę wymuszenia okupu prokurator oskarżył 41-letniego Bogdana B., 34-letniego Dariusza B. oraz 42-letnich: Mirosława J. i Jarosława T. Na ławie oskarżonych usiądzie też żona Mirosława J. Odpowiada za udzielenie pomocy przestępcom, bo dała im klucz do posesji, gdzie więzili Cygana.