- Tu dojedzie do tragedii – mówi kierowca, który o mały włos uniknął zderzenia z pociągiem.

Wszystko dlatego, że wjechał na przejazd kolejowy w Orpelowie przy podniesionych rogatkach. Nie wiedział o tym, że ze względu na prowadzone prace, przejazd funkcjonuje inaczej.

- Jakoś dziwnie to wszystko działa. Kiedy pociąg jedzie, przejazd bywa otwarty, a czasami rogatki są opuszczone, jak nic nie jedzie – opowiada.

O ostrożność w tym miejscu apelowaliśmy już kilka tygodniu temu: http://www.zyciepabianic.pl/wydarzenia/miasto/nasze-sprawy/uwaga-na-przejazd-kolejowy.html

Dlaczego tak się dzieje?

- Pomiędzy stacjami Pabianice a Łask na jednym z dwóch torów prowadzone są prace. W związku z tym czujniki automatycznie uruchamiające rogatki na jednym torze są wyłączone – wyjaśnia Karol Jakubowski, rzecznik PLK SA.

Dotąd, gdy czujnik wykrył przejeżdżający pociąg, szlaban zamykał się. Na czas prac wprowadzono procedury bezpieczeństwa: maszynista prowadzi pociąg z prędkością 20 km/h przy najwyższej ostrożności. Dodatkowo, zbliżając się do przejazdu, podaje sygnały dźwiękowe ostrzegające kierowców o zbliżającym się do przejazdu pojeździe szynowym.

- Tam nie ma żadnej usterki. Kierowcy zawsze przejeżdżając przez przejazd kolejowy powinni zachować ostrożność. Nie wolno jeździć na pamięć – przestrzega rzecznik PLK. - Podniesione rogatki nie oznaczają pewności, że nie nadjedzie pociąg.

Czujniki na drugim torze działają normalnie, więc rogatki zamykane są automatycznie.