Ulica Grabowa. Rwąca rzeka wypłynęła ze stadionu PTC. Woda wdarła się do domów.

- Ciągle nas zalewają, ale tym razem zniszczone mam meble, wersalkę, pościel. Tak nie można żyć - mówi sąsiadka stadionu PTC. - Strażacy przyjechali, ale nie mieli gdzie wypompowywać, bo wszędzie na podwórku stała woda jak w jeziorze. Od lat prosimy PTC, by wyremontowali płot dzielący nas od nich.

Wokół basenu nie ma ani jednej kratki do odprowadzania deszczówki. Woda z boiska przepłynęła obok basenu i wylała się na Grabową. Tutaj jest zaledwie jedna kratka.

- Ona nie jest w stanie odebrać całej napływającej z PTC wody - tłumaczy inżynier, który kupił tu dom. - Zalało mi piwnice, więc je zamurowałem. To jakaś paranoja.

Przez ogrody woda popłynęła dalej - do ulicy Targowej.

---
Ulica Bardowskiego. W garażach utonęło 17 aut, bo woda sięgała w nich do sufitu. Część z nich od razu udało się wyciągnąć i ustawić na trawniku obok domków. Wtedy rozległy się krzyki lokatorów bloków.

- Dobrze bogaczom, niech toną - krzyczały kobiety z sąsiednich bloków. - Niech zabierają stąd te auta, bo nam trawę niszczą.

W tym czasie bogacze brodzili w wodzie po kolana. Układali worki z piaskiem przed garażami. Walczyli, by woda nie wdarła się do piwnic. Na próżno.

- Mąż miał w piwnicy gabinet, a w nim komputery, drukarkę, dokumenty - wylicza jedna z poszkodowanych. - Ja w piwnicy trzymałam jeszcze w paczkach nowe meble do kuchni. Nasiąkły wodą.

W jednym z segmentów zalało pracownię złotniczą, w innym elegancko urządzony barek z butelkami luksusowych alkoholi. Tuż obok zostały zniszczone składowane w piwnicach antyki.

- Trzymaliśmy w piwnicach odkurzacze, pralki, lodówki, zamrażarki. Wszystko jest zniszczone - mówi mężczyzna. - Takiej tragedii, jaką spowodowała ta ulewa, jeszcze tu nie mieliśmy. Choć zalewało nas przecież nie raz.

- G… płynęły, śmieci, kilogramy piachu - dorzuca zdenerwowana kobieta. - Potem to osiadło w naszych piwnicach. Teraz to, co wyschnie, śmierdzi i pokrywa się białym nalotem. Obrzydliwość.


***
Dlaczego tak się stało?

O przyczynach powodzi rozmawiamy z Hieronimem Ratajskim, wiceprezydentem Pabianic, i Andrzejem Różańskim, kierownikiem od wodociągów i kanalizacji w Zakładzie Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej

Kto jest temu winien?

H. R.: - Tylko przyroda, bo to było oberwanie chmury. Zmierzyliśmy, że kanał odprowadził do Grupowej Oczyszczalni Ścieków 10 razy więcej ścieków. Te opady przekroczyły możliwości kanałów miejskich.

Mieszkańcy Pabianic ponieśli duże straty...

H. R.: - Miasto też. Kilkadziesiąt ulic zostało rozmytych. W sumie na ich odnowienie wydamy ponad 360 tys. zł.

Pabianka nie odbierała wody burzowej i dlatego zalało Nowe Miasto?

A. R.: - Kanały nie były w stanie przyjąć tyle wody, ile spadło na Pabianice, a zwłaszcza na Nowe Miasto. Rzeczywiście Pabianka nie odbierała wody, bo jest pozarastana. Powinna być raz w roku konserwowana przez Wojewódzki Zarząd Melioracji Urządzeń Wodnych. Od lat nikt nie wycinał tam chaszczy i trawy.

Czy to prawda, że na kanałach odprowadzających ścieki do GOŚ są spowalniacze i blokady?

A. R.: - Mamy trzy przelewy burzowe przy Mariańskiej, Zamkowej i na Pliszce. Żaden nie był i nie jest przymknięty.

Podobno kanały miejskie są pozapychane?

A. R.: - Nasza sieć kanalizacyjna powinna być dwa razy w roku czyszczona z piachu. Niestety, nie jest, bo miasto nie ma pieniędzy.

Dlaczego woda wybijała z toalet, umywalek, brodzików?

A. R.: - Na większości posesji nie ma zasów burzowych. Są to zawory zwrotne, które nie pozwalają na cofanie się ścieków. To element instalacji wewnętrzej, więc zakładają je sami właściciele domów.


***
Ulice zniszczone przez ulewy:
Karniszewicka (dwa odcinki: 800 i 120 metrów), Świątka (170 m), Łukowa (270 m), Eichlera (420 m), Zaradzyńska (280 m), Żytowicka (180), Miodowa (650 m), Akacjowa (180 m), Jaworowa (180 m), Gromadzka (100 m), Niska (180 m), Świerkowa (180 m), Cisowa (120 m), Hermanowska (350 m), Wiśniowa (220 m), Czereśniowa (190 m), Śliwkowa (120 m), Oliwkowa (120 m), Cyprysowa (270 m)