Na dachu kamienicy przy Zamkowej 1 siedział kot.
- Był tam dwie, albo trzy doby – opowiada pani Alicja, która mieszka w pobliskiej kamienicy. - Kotek siedział przytulony do komina.
Była niedziela, na dworze siarczysty mróz. Kobieta postanowiła wezwać służby, które pomogłyby zejść zwierzęciu.
- Strażnik miejski powiedział, że nie zajmują się dzikimi zwierzętami – relacjonuje kobieta.
Kolejnym numerem, jaki wykręciły panie, chcące pomóc kotu, był 998.
- Od strażaków usłyszałyśmy, że ich to nie interesuje – opowiada pani Alicja.
Za pośrednictwem wolontariuszek z fundacji Miauczykotek na pomoc przyjechał mężczyzna, który zajmuje się wyłapywaniem kotów do sterylizacji. Mężczyzna wszedł na dach i sam próbował zdjąć zwierzaka. Kot zeskoczył na zadaszenie śmietników. Nic mu się nie stało.
- Nie rozumiem. Strażacy są opłacani z naszych podatków, a odmówili interwencji. To czym oni się zajmują? Tylko gaszeniem pożarów? – pyta oburzona kobieta.
- Uważam, że kot na drzewie czuje się jak ryba w wodzie – mówi Szymon Giza, rzecznik straży pożarnej. - Kocięta czasem nie potrafią same zejść, ale dorosły kot sobie poradzi. Do małego kociaka raczej pojedziemy.
Strażacy powinni też wziąć pod uwagę pogodę.
- Jeżeli jest mróz, jest ślisko albo leje deszcz, to podejmiemy akcję, ale jeśli jest ładna pogoda, wozy raczej nie wyjadą – dodaje.
Strażak tłumaczy, że dużo zależy też od oceny dyżurnego, który przyjmuje zgłoszenie.
- Wyjeżdżamy, kiedy jest zagrożenie życia, mienia lub bezpieczeństwa – wyjaśnia. - Przepisy nie regulują, czy chodzi o życie ludzkie. To od dyżurnego zależy ocena sytuacji.
Te same zasady dotyczą strażaków - ochotników.
- Nie zbagatelizujemy zgłoszenia o zwierzęciu, które wpadło do studni. Do innych zwierząt również jeździmy. Ratowaliśmy konia, dziki – wylicza Giza.
Z kotami strażacy mają problem, bo wielokrotnie podczas „akcji ratunkowej” zwierzę samo zeskakiwało z drzewa.
- Próbowaliśmy nawet stworzyć jakieś procedury postępowania w przypadku kota, który siedzi gdzieś na wysokości, ale w takim wypadku jest bardzo dużo okoliczności, które trzeba wziąć pod uwagę. Każdy przypadek jest inny – dodaje. - Kot na drzewie nie musi stanowić zagrożenia.
Jaka wysokość jest dla kota niebezpieczna?
- Ciężko to określić – mówi Olga Bystrzycka z przychodni weterynaryjnej Pies Kudłaty. - Czasem kot wyskoczy z siódmego piętra i nic mu się nie stanie, czasem nie przeżyje upadku z trzeciego piętra. Do wysokości pierwszego piętra raczej nic nie powinno mu się stać.
Wszystko zależy od podłoża, na jakie zwierzę spada i czy po drodze trafi na jakieś przeszkody. Najczęstsze obrażenia, jakie koty mają po upadkach z wysokości, to: otarcia pyszczka, złamania kończyn i obrażenia wewnętrzne.
Komentarze do artykułu: Do kociaka pojadą, do kota nie
Nasi internauci napisali 4 komentarzy
komentarz dodano: 2016-02-25 20:45:13
komentarz dodano: 2016-02-07 20:49:47
komentarz dodano: 2016-02-07 12:38:48
w mieście jest kilka służb z podnośnikami i kiedy zapłaci pani za usługę oni kota z dachu zdejmą.
komentarz dodano: 2016-02-07 10:55:35