- Z niedbalstwa - mówi jedna z pabianickich aptekarek i natychmiast zastrzega anonimowość.

- Raczej z pośpiechu - uważa Emilia Skrobisz z apteki Jeżówka przy ul. Warszawskiej. - Już na studiach wszystko robią w kosmicznym tempie. Mają tyle materiału do przyswojenia, że inaczej się nie da.

Bazgrze większość pabianickich lekarzy. Bez względu na specjalizację, miejsce pracy, wiek i płeć.

- Starannie wypisana recepta to olbrzymia sensacja. Gdy wpada nam w ręce, pokazujemy ją sobie jak bursztyn znaleziony na plaży - mówi Agnieszka Jankowska, szefowa apteki Verbena z ul. Zamkowej.

Dla początkujących farmaceutów czytanie recept to gehenna. Musi minąć sporo czasu, zanim przywykną do kulfonów stawianych przez lekarzy.

- Kłopot przestało mi to sprawiać dopiero po kilku miesiącach pracy - przyznaje Emilia Skrobisz.

- Żeby odczytywać hieroglify wszystkich lekarzy, trzeba przepracować w zawodzie kilka lat - uważa Justyna Olczak z apteki Citofarm z ul. Wyspiańskiego.

Łatwość, z jaką aptekarze łamią lekarskie "szyfry", wprawia w osłupienie.

- Niedawno przyszła do mnie nauczycielka języka polskiego. Miała wyjątkowo niechlujnie wypisaną receptę - opowiada Justyna Olczak.

W nazwie preparatu brakowało aż trzech liter. Farmaceutka rzuciła okiem na rozchwiane kulfoniaste pismo i… odczytała nazwę leku.

- Kobieta nie mogła w to uwierzyć. Upierała się, że to zupełnie inne słowo - opowiada aptekarka.

Razem zadzwoniły do lekarza, który wystawił receptę. Aptekarka nie myliła się.

Na rozszyfrowanie nieczytelnych recept jest kilka patentów.

- Najpierw robimy konsylium z koleżankami. Gdy żadnej z nas się nie uda, pytamy pacjenta, na co ma być lekarstwo. Czasami rozpoznajemy leki po charakterystycznej dawce. W skrajnych przypadkach dzwonimy do lekarza, który wypisał receptę - opowiada Marzena Dudzińska z apteki Po schodkach przy ul. Zamkowej.

Telefon to czasami jedyny skuteczny sposób.

- Znam lekarza, którego potrafi odczytać zaledwie czterech farmaceutów w województwie - mówi Justyna Olczak z apteki Citofarm. - Ale nie zdradzę jego nazwiska.


***
CO NA TO LEKARZE

Tłumaczy doktor Ewa Kamińska z Zakładu Opieki Zdrowotnej Pabian-Med:

- W szkole moje zeszyty wygrywały konkursy na najpiękniejszy charakter pisma. Teraz rzeczywiście bazgrzę na receptach. Ale przy tej liczbie pacjentów i papierów do wypełnienia nie da się inaczej. Najbardziej nieczytelne są moje recepty z końca dyżuru. Nagłówki, imię i nazwisko zapisuje skrótami. Tylko nazwy leków staram się napisać wyraźnie.


***
Wojnę lekarskim hieroglifom wypowiedzieli aptekarze ze Szczecina. Zapowiedzieli, że nie będą realizować nieczytelnie wypisanych recept albo zaczną pobierać 100-procentowe opłaty.