- Podpisaliśmy porozumienie. Od stycznia pracownicy otrzymają zmianę uposażenia - poinformował prezydent Zbigniew Dychto.

Podwyżka będzie po 200 zł do każdego etatu.

- Jesteśmy usatysfakcjonowani, bo takie były nasze postulaty - mówi Katarzyna Tuz, przewodnicząca sekcji administracji i obsługi ZNP.

Do tej pory kucharki, sprzątaczki, pomoc nauczycieli, intendenci zarabiali niewiele ponad 1.000 zł. Ich wynagrodzenie składa się z trzech składowych: płacy zasadniczej, dodatku stażowego i premii. Jeśli pensja zasadnicza, premia i dodatek stażowy nie dają w sumie 1.680 zł, szkoły muszą dopłacić pracownikowi dodatek wyrównujący.

- Kucharka musi pracować 8 lat, żeby dobić do poziomu najniższej krajowej - tłumaczyła Katarzyna Tuz.

Nawet po podwyżce spora część administracji będzie zarabiała poniżej minimum. Prezydent wyliczył, że gdyby od nowego roku chciał wyrównać płace zasadnicze pracowników do minimalnej krajowej, w budżecie musiałby znaleźć 2,9 miliona.

- To jest na dziś niemożliwe - zaznaczał.

Dlatego na razie dostaną po 200 zł. Na te podwyżki będzie potrzebował 1,2 miliona. Skąd wziął te pieniądze?

- Będziemy zabezpieczać je w budżecie na 2015 rok - wyjaśnia prezydent. - Powinny w tym też finansowo uczestniczyć szkoły. Będę w tym temacie rozmawiał z dyrektorami.

W porozumieniu znalazł się też zapis, że pensje zasadnicze mają być od 2016 roku stopniowo wyrównywane do najniższej krajowej. Prezydent obiecał też, że od 2016 roku ich pensje mają być wyrównywane o wskaźnik inflacji, powiększony o 30 procent.

- Mam jeszcze jeden pomysł, który być może będzie chciał realizować już nowy prezydent - zdradza Dychto. - Należałoby zrobić tak, żeby ustawowa zmiana płacy minimalnej automatycznie zwiększała uposażenie tym pracownikom. Teraz się o nich zapomina, są pomijani.