Wizyty saperów domaga się mieszkaniec ulicy Widzewskiej.

- Mężczyzna poinformował policję, że z przekazów ustnych wie, że na tym terenie w 1945 roku Niemcy zakopali dwie skrzynie z amunicją – relacjonuje Irena Grenda ze Starostwa. - Policja takie pismo wystosowała do nas około miesiąca temu.

Od razu Starostwo zwróciło się do Jednostki Wojskowej w Tomaszowie.

- Odpowiedzieli nam, że oni przyjeżdżają tylko do ujawnionych niewypałów i niewybuchów. W tej sytuacji powinniśmy zwrócić się do Ministerstwa Obrony Narodowej. I tak zrobiliśmy. Mamy już zgodę ministerstwa i pozwolenia na wejście na ten teren – tłumaczy urzędniczka.

Starostwo musi zapłacić za przyjazd saperów i ewentualnie ich nocleg w Pabianicach.

- Zabezpieczamy kwotę 2.000 zł w budżecie Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego. Ale dziś nie wiemy jakie koszty poniesiemy. Sądzimy, że dużo niższe – dodaje.

Nie wiadomo jeszcze kiedy pojawią się saperzy.

- Najpierw sprawdzą czy rzeczywiście coś tam jest zakopane. Być może zajmie im to dzień – wyjaśnia.

Według relacji mieszkańców tej ulicy mogą to być skrzynie z granatami i amunicją. Do tej pory na tych dwóch działkach nikt nie budował domów, porastały je chwasty. Teraz mają tam rozpocząć się prace budowlane.

- Nie można ryzykować, więc czekamy na opinię saperów – mówi Grenda.

Opowieści o zakopanych skrzyniach przy Widzewskiej krążą po Pabianicach od wielu lat. Do tej pory nikt ich nie traktował poważnie.