Wyścig przyciągnął ponad 35.000 biegaczy z 89 krajów. Rosińska była jedyną Polką w tej olbrzymiej grupie. Zawodnikom kibicowało aż 2 miliony ludzi.

Trasa maratonu była malownicza.

- Biegliśmy przez pięć mostów łączących dzielnice Nowego Jorku. Wokół były prawie same drapacze chmur. Robiły niesamowite wrażenie. Metę organizatorzy ustawili w Central Parku - opowiada Rosińska.

Nasza biegaczka świetnie się spisała. Morderczą 40-kilometrową trasę pokonała w 5 godzin i 53 minuty. Zajęła 22. miejsce w grupie 55 kobiet.

- Tuż za metą zasłabłam. Na szczęście lekarze błyskawicznie podali mi nitroglicerynę. To postawiło mnie na nogi - opowiada Rosińska.

Organizm biegaczki nie zdążył się przywyczaić do nowojorskiego klimatu.

- Przyleciałam w czwartek wieczorem, a w niedzielę był bieg. Do tego powietrze w Nowym Jorku nie jest zbyt dobre - mówi.

W Nowym Jorku spędziła tydzień.

- Sporo zwiedzałam. Moim przewodnikiem był pan Stanisław, Polak, który od jakiegoś czasu mieszka w Nowym Jorku. Poznałam go podczas biegu - mówi.

Pan Stanisław zaczepił pabianiczankę, bo miała na sobie dres z białym orłem.

- Ten dres był jak magnes. Przyciągał Polaków. Tłumy przychodziły, żeby ze mną zamienić parę słów - opowiada Rosińska.

Największą furorę zrobiła w Brooklinie, dzielnicy, w której żyje najwięcej Polonii.

- Nowy Jork jest piękny, ale nie chciałabym tam mieszkać. Ludzie żyją tu w zawrotnym tempie. Na ulicach są korki. Szybciej dojść do celu niż dojechać autem - opowiada Rosińska. - Poza tym nie mu tu normalnego jedzenia. Nawet chleb mają ohydny.

Przed powrotem do Polski grupę polskich biegaczy przyjęła konsul generalny RP w Stanach Zjednoczonych - Agnieszka Magdziak-Miszewska.

Dzień później Rosińska wylądowała na lotnisku w Hamburgu.

- W Niemczech spędzam kilka miesięcy w roku - mówi. - Tutaj znalazłam sposora, który finansuje moje starty.

Udział w nowojorskim maratonie kosztował 10.000 zł. Pieniądze dał Rosińskiej niemiecki lekarz Robert Zipplies.

- Poznałam go dzięki jego ojcu Erhardowi, który biega w tych samych maratonach co ja. Jest Niemcem, ale urodził się w Elblągu - mówi biegaczka.

12 grudnia Janina Rosińska znów leci za ocean. Tym razem pobiegnie w maratonie w Honolulu na Hawajach.